Ta historia jeszcze się pisze. Potrwa jeszcze wiele lat… Ale zaczęła się tak…
18 kwietnia spełniło się jedno z moich największych marzeń. W moim życiu zawitał pies. Nie spodziewałam się, że wraz z jego dwumiesięczną istotą zagości we mnie tyle nowego. Dużo się naczytałam. Dużo się naoglądałam. Dużo… I wszystko zdaje się sprawdzać. Bo moje czworonożne stworzenie uczy. Mnie. Dzieciak kudłaty. Dziś prawie ośmiomiesięczny Gandhi uczy mnie swojego języka. Uczy innego patrzenia na świat. Uczy innego czucia. I czasem mam ochotę zwiać z tej całej szkoły bo lekko nie jest, oj nie… Ale kiedy leżymy sobie rano i po prostu czujemy swoje serducha…
Oto zaledwie kilka nauk Gandhiego… Polskiego Owczarka Nizinnego co to Kawulę wybrał sobie na uczennicę…
– Jedz tylko tyle ile czujesz, że jest dla Ciebie dobre – okazuje się, że ciało wie jak się mu pozwoli. I jakoś Gandhi też tak ma. Choćby miska pełna smaczków zje kiedy będzie głodny i brzuszek w sam raz… [acha i poczekaj aż Ci się odbije, tak porządnie! To też dla zdrowotności…]
– Delektuj się – w zasadzie to wszystkim. Od przysmaków najukochańszych po poranne przytulasy i wspólne zabawy. Delektuj się życiem, rozciągaj się w nim co jakiś czas. Czuj się w nim komfortowo. W końcu to Twoje życie…
– Zachowaj swoją indywidualność – no uczymy się tego i owego, siad, leżeć, zostań, przynieś i takie tam, ale charakter mocny, pewny siebie i nie ma że tak wszystko i na rozkaz czyiś… Wykonać można polecenie na swój unikalny sposób, nie tracąc przy tym swojej osobowości i poczucia własnej wartości. [Mój pies opanował to mistrzowsko…].
– Poddaj się – i tak nie ma sensu walczyć z tym, co przyjść musi [w naszym przypadku czesanie, kąpanie, suszenie i takie tam pielęgnacje wielce dla niego niefajne…]. Bunt to tylko strata energii, a przecież można ją przeznaczyć na zabawę, lepiej przeczekać ten mały koszmar, przecież potem będzie fajnie.
– Ufaj – nie martw się i zrelaksuj – no Gandhi jakoś się nie przejmuje kiedy będzie jadł i czy w ogóle, kiedy siku i kupa, a kiedy zabawa, a kiedy spacer. On po prostu jest.
– Spodziewaj się niespodziewanego – bo czasem wpadają do życia cudowne smaczki. Bądź zrelaksowany i czujny zarazem. Nie przegap ich.
– Nie trzymaj urazy w sercu zbyt długo – nawet jak w siebie nawzajem fochy wystrzelimy to i tak potem wielka miłość, bo przecież szkoda dnia na dąsy, kiedy można porobić razem coś fajnego, albo spać [zawsze i wszędzie w kreatywnie elastycznych pozycjach…]
– Nie forsuj się – oceniaj swoje siły i mądrze z nich korzystaj – choćby najfajniejsza zabawa, najukochańszy psi przyjaciel to kiedy siły na wyczerpaniu Gandhi będzie leżał i się regenerował (no choćby kilka sekund…). Odpoczywaj. Jeszcze masz długą drogę do przebycia…
– Szanuj przestrzeń swoją i innych – nie ma tak, że ciągle razem i razem, i zabawa za zabawą i patrz na mnie. Schowaj się w swoim happy place na chwilę i bądź tylko z sobą, a kiedy wyleziesz możesz znowu z innymi, dla innych…
– Patrz na bliskich swemu sercu zawsze tak jakbyś ich widział pierwszy raz – Gandhi nawet jak idzie z panem na 10 minutowy spacer to po powrocie szaleje z radości, że mnie widzi… Ba… czasem zamknę się w łazience i jaka radość kiedy z niej wyjdę…
O rety… tyle jeszcze mam do nauki… Wymagająca ta moja psina, ale przez tych kilka miesięcy razem wyrzeźbiłam poważny kawał swego serca.
Zabawa trwa dalej. Kolejne przygody przed nami. On jeszcze o tym nie wie bo… spodziewa się niespodziewanego ;-).
W psiej szkole

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się z innymi!
Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino. Z przyjemnością dam się zaprosić.
Nazywam się Kawula.
Agnieszka Kawula
Jestem jak Bond, James Bond. Moje super moce to hawajski masaż Lomi Fizjo oraz automasaż. Jestem dziewczyną z YouTube’a. Ciągną do mnie jednorożce i kocham cappuccino. Mam najfajniejszego psa terapeutę!


Nie przegap kolejnych wpisów!
Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!
Może Cię również zainteresować
„Mama przestała wychodzić z domu tak bolą ją nogi” – powiedział syn 81 letniej pani Kazi.Pierwszy raz przyjechali dwa tygodnie temu. Dojazd samochodem z Gdyni do Pucka to był w zasadzie pikuś, gorzej zejście po...
„Gdybym znalazła taki masaż 50 lat temu, może nie spotkałoby mnie tyle problemów zdrowotnych po drodze” – przyznała 75 letnia pani Basia. „Słyszałam o tym masażu, ale jestem wierząca i bałam się wcześniej skorzystać” –...
Dlaczego witam Was dziś zdjęciami z mojej klatki schodowej spod poręczy? Już wyjaśniam. Przez ponad 13 lat praktyki Lomi Lomi nie umiałam o tym masażu opowiedzieć. Wszystkie słowa, które znajdowałam były pełne uniesienia, natchnienia i...