„Mogę zapiąć stanik”, „Nie wiedziałam, że tyle frajdy sprawi mi powrót do odkurzania”, „Umyłam plecy pod prysznicem”, „Zawiązałam buty”, „Codziennie się wypróżniam”, „Swobodnie wysiadam z samochodu”, „Mogę obrócić głowę w bok”, „Nareszcie oddycham naturalnie”, „Wyszłam z córką na plażę”, „Zapisałam się na kurs tańca”, „Pomalowałam ścianę”, „Przestałam się przewracać”, „Pierwsza przespana noc bez bólu”. Dziesiątki tego typu wiadomości dostaję od moich pacjentów w czasie naszej terapii. Drobiazgi ktoś powie, ale kiedy ktoś nie może się wypróżnić, kiedy kogoś tak boli, że nie może zrobić najprostszych czynności domowych, to jego życie jest bardzo rozdrażnione, na rezerwie, zmęczeniu i zniechęceniu.

Kiedy dostaję kolejną wiadomość co znowu jest możliwe, choć od paru lat nie było w zasięgu marzenia, ryczę, serio. Nie umiem opowiadać o postępach pacjentów bez załamania głosu, bo to tak jakby za każdym razem właśnie przyszedł do mnie Gwiazdor i przyniósł dokładnie to, co wymarzyłam.

No bo jak tu się nie poryczeć, kiedy 74 letnia pani Gienia mówi: „W końcu po 7 latach, mogę znowu ruszać całymi palcami, moje nogi są różowe, a nie sine”. Spotykamy się od dwóch miesięcy i zawsze czekam na to jej „Aguniu, jest lepiej, jaka jestem szczęśliwa”.

Po pierwszym masażu trudno mi było zmyć z siebie zapach chemii. Osiadł w nozdrzach i został do następnego dnia. Pani Gienia jest po chemioterapii, którą przyjmowała 7 lat temu. Skutkiem ubocznym była utrata czucia w połowie stóp, sine palce, których nie mogła zginać. Dłoń wygięta, napuchnięta i zesztywniała u podstawy, też od chemii. A że to „ten wiek” no i chemia, lekarze powiedzieli, „to skutek uboczny leczenia, tak już zostanie”.

Jeszcze przed 4 masażem przewróciła się u mnie na schodach „Cała Gienia” – powiedziała „Codziennie się o coś potykam, tak to już jest”. We wtorek spotkałyśmy się 5 raz. Powitała mnie radosnym: „Aguniu, zginam palce, całe, patrz!” – machała nimi, a mnie złapała woda w oczy. „I zobacz moją rękę, prawie zeszło to twarde!”

Sztywne, napuchnięte, zostawione sobie, „tak to już będzie” „to ten wiek”, to wszystko chce być dotykane. Bo pod spodem jest życie, nawet jeśli dawno zapomniane. Dotykajmy. Nie osieracajmy tych kawałków nas, które najbardziej potrzebują miłości.

Słuchaj podcastu na ulubionej platformie

Kawula masaż Lomi Lomi

Nazywam się Kawula.
Agnieszka Kawula...

Wierzę, że empatyczny dotyk i masaż, budzi do życia oraz zbliża ludzi.

Poruszyło Cię?

Wirtualne cappucino

Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino.
Z przyjemnością dam się zaprosić.

Nie przegap kolejnych wpisów!

Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!