Lubię obserwować ludzi. Podpatrywać ich z ukrycia jednocześnie wystawiając się na odkrycie. To nie tak, że się gapię. Po prostu podziwiam. Ot tak sobie. Często czuję się jak przybysz z bardzo dalekiego kraju, który nie widział białego człowieka i po prostu patrzę z zaciekawieniem. Uśmiecham się do siebie. Uśmiecham się do tego, co widzę. A czasem ktoś uśmiecha się do mnie. Ktoś przyjaźnie pomacha. Wymiana dobrej energii poza werbalnym przekazem.
W ostatnią sobotę obserwowałam tańczących ludzi. Setki wirujących postaci w rytmie salsy, bachaty, kizomby. Ach… Choć byłam chora, zawlekłam moje umęczone ciało na festiwal salsy do Münster. Praktycznie nie mogłam mówić, więc tym ciekawsze było to doświadczenie. Rozpoczęłam moją obserwację. Podziwiałam pięknie ruszające się mięśnie, każdy falujący w określonym rytmie i kierunku. Dla mnie prawdziwa uczta… I przez chwilę porównałam się do tych „wyżej”, „lepiej”, „dalej”, aż moje ciało się skuliło i nie bardzo miało ochotę zrobić choćby krok w kierunku wielkiego parkietu, pełnego kolorowych ludzi. Aż pojawił się Super Mario, instruktor salsy z Anglii. Sposób w jaki zapanował nad dziesiątkami ludzi był godny podziwu. Sposób w jaki uczył nas figur był olśniewający. I nie minęło kilka minut, a ja wirowałam zapominając o chorobie, bezgłosowości, czując jedynie ciekawość, radość i rozpierającą komórki energię. Zniknęli wszyscy ludzie, była tylko muzyka. Nawet nie pamiętam z kim tańczyłam. To nie miało żadnego znaczenia. Po prostu zmiana za zmianą, obrót za obrotem, uśmiech za uśmiechem, kropla potu za kroplą.
I głos Super Mario: zapomnij o wymyślnym stylingu, nie skupiaj się na tym, nie myśl o krokach, nie myśl jak wyglądasz, po prostu baw się, gdzie twoja radość z salsy… Uśmiechaj się, chcę widzieć uśmiechniętych ludzi! God help us! 🙂
Sama nie wiem kiedy minął mi cały dzień. Żałuję, że nie mogłam dłużej i więcej. A może nie ma czego żałować, jeszcze się uda, bal jeszcze trwa… Po raz kolejny miałam szczęście oddychać powietrzem pełnym pasji. To więcej niż jakiekolwiek perfumy świata. Pasja nakręca pasję, a ja po raz kolejny doświadczyłam komunikacji poza komunikacją. I kiedy czasem zdarza mi się zapomnieć o tej radości, o zwykłym uśmiechu, o prostej zabawie pojawia się obco-znajomy człowiek po drugiej stronie ulicy i macha do mnie serdecznie. Albo wchodzi na salę pełną ludzi Super Mario i robi świetną imprezę. Albo podbiega do mnie bezpański pies merdając ogonem, albo ktoś przepuszcza mnie w kolejce ot tak sobie…
Lubię obserwować ludzi. Zwłaszcza podczas moich marszy mijam biegaczy i innych „nordickowców”. Nie widuję na ich twarzach radości. Raczej wysiłek i grymas daleki od uśmiechu. To tak jakby w środku wszystko było zakręcone na supełek, a powietrze ledwo ledwo przeciskało się przez zwoje i za nic nie miało siły przebicia do kącików ust. Taniec nie jest za karę. Sport nie jest za karę. Przynajmniej ja tego tak nie traktuję. Taniec może być i jest wysiłkiem. Sport może być i jest wysiłkiem. Ale… God help up, niech będzie przede wszystkim rozplątaniem supła codziennego stresu i radością. Taką radością po prostu, bez celu, efektów, wyników, medali. Taką radością można tryskać idąc po zakupy do Kauflanda (co niniejszym zamierzam uczynić ;-)).
Uśmiechnij się

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się z innymi!
Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino. Z przyjemnością dam się zaprosić.
Nazywam się Kawula.
Agnieszka Kawula
Jestem jak Bond, James Bond. Moje super moce to hawajski masaż Lomi Fizjo oraz automasaż. Jestem dziewczyną z YouTube’a. Ciągną do mnie jednorożce i kocham cappuccino. Mam najfajniejszego psa terapeutę!


Nie przegap kolejnych wpisów!
Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!
Może Cię również zainteresować
„Gdybym znalazła taki masaż 50 lat temu, może nie spotkałoby mnie tyle problemów zdrowotnych po drodze” – przyznała 75 letnia pani Basia. „Słyszałam o tym masażu, ale jestem wierząca i bałam się wcześniej skorzystać” –...
Dlaczego witam Was dziś zdjęciami z mojej klatki schodowej spod poręczy? Już wyjaśniam. Przez ponad 13 lat praktyki Lomi Lomi nie umiałam o tym masażu opowiedzieć. Wszystkie słowa, które znajdowałam były pełne uniesienia, natchnienia i...
Kiedy tydzień temu zadzwonił do mnie mężczyzna i zapytał o termin na masaż, od razu odpowiedziałam „może uda się na koniec lutego”. Zanim padła odpowiedź: „ojej, ale nie da się nic zrobić?” usłyszałam ciszę pozbawioną...