To był naprawdę dobry tydzień…

Są takie dni…
Są takie chwile…
Są takie spotkania…
Filmy
Książki
Obrazy

Po których już nic nie jest takie samo. I nie wiesz dlaczego, a nawet jeśli się domyślasz to nie możesz tego opowiedzieć nikomu. O tym można milczeć. O tym można tańczyć. O tym można sztukę tworzyć. To można jedynie pokazać własnym życiem…
Miałam naprawdę cudowny tydzień… Nie wiem jak to się stało. Nie wiem skąd tyle magii, cudów, spotkań… A tak… Sama to wykreowałam. No Kawula, toć to twoje życie. Ty je tworzysz… Nikt inny… Pisałaś tyle o doświadczeniach mało fajnych. O tym co Cię wzmocniło. No że zabolało, że się posypało, a potem żeś to poskładała po kawulowemu na nowo. I pisała ta Kawula i pisała. I fajnie. I Kawuli się podoba pisanie, że można z dupy wyjść ku słońcu, ale się zatrzymała razu pewnego pod czterema tęczami jaśniejącymi na granatowym niebie i westchnęła: Acha… to tak…
i…
Poczułam MOC wszystkich pozytywnych historii mojego życia. Nie upadki po których się podniosłam, a drogę którą się szło lekko i przyjemnie i oddychało głęboko. I wszystkie prezenty losu, które się podnosiło z radością dziecka.
i…
spotkało mnie jeszcze więcej, a SIŁA pozytywnych doświadczeń nabrzmiała we mnie i zdmuchnęła chmury z umysłu…
To był naprawdę cudowny tydzień…
Moja rzeczywistość zewnętrzna „obiektywnie patrząc” jest do dupy. Praca. Relacja. Finanse. Mieszkanie. Można powiedzieć, że chaos, że panika, że niepewność, że lęk, że stres, że takie kłopoty i CO DALEJ. Można, a mimo to…
– Wiesz, może nie sram teraz tęczami i jednorożcami tak jak ja to potrafię, ale jest mi dobrze… Spokojnie. Ufam. Faluję. Uśmiecham się. Czuję ciepło słońca na twarzy – powiedziała Kawula do niewiasty cudnej i wygodniej rozsiadła się na przydrożnej ławeczce…
Mam siebie. MAM SIEBIE. I to jest taki skarb, że cokolwiek się dzieje, to jest po prostu dobrze! Bo kiedy nie ma się siebie… ojojojo… Kawula nie miała siebie i była biedna, cierpiała, ofiarą była, marudziła, smędziła, chciała, miotała się, szukała, obwiniała… Aż pewnego dnia znalazła. A raz znalezionego się nie gubi.
i…
Wyszłam ze skorupy. Kolejnej. Efektem tego są nowe osoby w moim życiu, piękne inspiracje, pomysły, pieniądze, wyjazdy, potencjał. Każdego dnia spotykają mnie sytuacje mocno wzmacniające. Takie, po których oddycha się inaczej, a dobra energia rozchodzi się równomiernie w ciele i pozwala wyśmiewać się z tak zwanych „problemów”.
Wszystko układa się idealnie. Wszystko jest takie jakie  ma być.
Cztery tęcze jaśnieją nad moją głową. Granatowe niebo po jednej stronie, a po drugiej bezchmurne i słoneczne. Klaszczę z radości i napawam się widokiem. Tańczę swój taniec radości. Zatracam się w tym jednym momencie, po którym wiem, że wszystko się zmieni.
i…
To był naprawdę cudowny tydzień.
Mocny. Spokojny. Radosny. Transformujący. Obfity. Tęczowy. Twórczy. Pracowity. Wolny. Soczysty. Taki prawdziwie kawulowy.
i…
już nic nie jest takie samo. Więc i Kawula inna, nowa, zmieniona.
Ale dobrze żyć
i…
BYĆ ze wszystkim co JEST.
😉
Aloha!

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się z innymi!

Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino. Z przyjemnością dam się zaprosić.

Nazywam się Kawula.

Agnieszka Kawula

Jestem jak Bond, James Bond. Moje super moce to hawajski masaż Lomi Fizjo oraz automasaż. Jestem dziewczyną z YouTube’a. Ciągną do mnie jednorożce i kocham cappuccino. Mam najfajniejszego psa terapeutę!

Kawula wizytĘwka, serce
kolo

Nie przegap kolejnych wpisów!

Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie Polityka prywatności oraz Regulamin serwisu Google.
Twoje dane będą przetwarzane w celu wysyłki Ci newslettera, a ich administratorem będzie Agnieszka Kawula. Szczegóły: polityka prywatności.

Poruszyło Cię?

Napisz do mnie.

Może Cię również zainteresować

Co można robić o 7.44 w niedzielę? Na przykład zapisywać się na kurs online ze specjalistką ze Stanów, od masażu ostatecznego, dla chorych i cierpiących. Od ponad dwóch tygodni śledzę wszystko co tylko zdołam znaleźć...
„I po co wy wychodzicie z domu jak jest tak ciepło?” – skwitował lekarz zasłabnięcie pani Kazimiery, która w Boże Ciało postanowiła zejść z trzeciego piętra i przejść się 200 metrów do córki skąd chciała...
„- Aguś, nie będę nikomu rozpowiadać, że byłaś u babci, bo jak to się rozejdzie to koniec z Tobą” – powiedziała Honorata, kiedy odwoziła mnie do domu. Zadzwoniła do mnie wczoraj: – „Moja babcia przestaje...
Scroll to Top