WP_20141228_13_05_18_Pro
Dziś Dzień Dziecka, a tekst o Mamie. Bo czemu nie? Bez niej nie byłoby tego dziecka ;-). A dziecko ma na imię Tina i po raz kolejny gości na Aloha Świat! Najpierw sprawdzała co za rogiem , a potem ze słoniem się bratała. I powróci jeszcze z niejedną opowieścią…
„Więc witaj Biała Murzynko na najpiękniejszym, może trochę chłodniejszym kontynencie, ale za to naszym. I przygotuj sobie grubsze ciuchy jak będziesz dolatywać do Polski, bo jest sześć stopni rano. Szczęśliwego powrotu. Mama”

Mama. Jak to dobrze wracać do domu, gdy czeka, tęskni, pamięta… A potem przychodzi pora na kolejny dialog z serii tych moich krnąbrnych:
– Lecę na Jamajkę. Już nawet mam bilet!
– Dokąd znowu, dzieciaku?
– Na Jamajkę. To już w lutym.
– A kiedy wracasz?
– A nie wiem. Planuję też w lutym, o ile nie zjedzą mnie krokodyle…
Już do samych tych dialogów trzeba mieć cierpliwość. A Mama pisze:
„…ale zwiedzaj, co zobaczysz to tak jak byśmy i my tam byli. Wygrzewaj się i wracaj z workiem wrażeń. Kochamy mocno, uważaj na siebie.”
Mama. Postawiła  w łazience drewnianą żyrafę, a ściany wyłożyła kafelkami w wielbłądy i pustynny piasek. Bo może zagoszczę na dłużej w domu i nie będę tak tęsknić za moją Afryką. W pokoju mam dżunglę roślin mniej i bardziej egzotycznych oraz zdjęcie tygrysa na ścianie.
A ja się napatrzyłam na tę Afrykę i przyszedł czas na Himalaje… I znów wiadomość od Mamy, cudem przechwycona przez mój telefon na prawie 4000m n.p.m.:
„Być na takiej wysokości to tylko wypadałoby mieć ze sobą spadochron i wykonać skok jak Feliks Baumgartner i z miejsca przechodzisz do historii. Ale lepiej nie próbuj i bezpiecznie wracaj z podróży. Kochamy.”
Mama. Jak byłam małą dziewczynką, która dzikie lądy znała jedynie z książek, Mama pozwalała mi łowić ryby i zaglądać do ptasich gniazd. Albo wsiadałam na rower i mknęłam przed siebie (raz nawet przy hamowaniu odbiła mi się siatka płotu na twarzy!), wysyłała do Gryfic na wakacje (a tam, u kuzynostwa, to dopiero szkoła przetrwania!), puszczała z bratem do babci – wówczas to była droga przez całe miasto! – co równało się z tym, że i tak musiałam gonić za tym łobuzem, bo z siostrą za rękę nie będzie szedł…
Mama. Do dziś wysyła wiadomości jak jestem w podróży. Ale nie są pełne tęsknoty, bo wie, że byłoby mi trudniej.
Mama. Z miłości pozwala mi iść i wybierać nawet najbardziej kręte ścieżki.
Wkrótce znów wyruszam z plecakiem, boję się trochę (jak zawsze), ale dzięki  niej wiem, że nigdy nie jestem sama:
„Uważaj na siebie Ty włóczybabo, a my myślami i duchem jesteśmy z Tobą. A solidaryzując się z Tobą chyba zrobię tę pomidorówkę. Nie patrz w dół.”
 
*Zdjęcie z archiwum rodzinnego Tiny

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się z innymi!

Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino. Z przyjemnością dam się zaprosić.

Nazywam się Kawula.

Agnieszka Kawula

Jestem jak Bond, James Bond. Moje super moce to hawajski masaż Lomi Fizjo oraz automasaż. Jestem dziewczyną z YouTube’a. Ciągną do mnie jednorożce i kocham cappuccino. Mam najfajniejszego psa terapeutę!

Kawula wizytĘwka, serce
kolo

Nie przegap kolejnych wpisów!

Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie Polityka prywatności oraz Regulamin serwisu Google.
Twoje dane będą przetwarzane w celu wysyłki Ci newslettera, a ich administratorem będzie Agnieszka Kawula. Szczegóły: polityka prywatności.

Poruszyło Cię?

Napisz do mnie.

Może Cię również zainteresować

 „Gdybym znalazła taki masaż 50 lat temu, może nie spotkałoby mnie tyle problemów zdrowotnych po drodze” – przyznała 75 letnia pani Basia. „Słyszałam o tym masażu, ale jestem wierząca i bałam się wcześniej skorzystać” –...
Dlaczego witam Was dziś zdjęciami z mojej klatki schodowej spod poręczy? Już wyjaśniam. Przez ponad 13 lat praktyki Lomi Lomi nie umiałam o tym masażu opowiedzieć. Wszystkie słowa, które znajdowałam były pełne uniesienia, natchnienia i...
Kiedy tydzień temu zadzwonił do mnie mężczyzna i zapytał o termin na masaż, od razu odpowiedziałam „może uda się na koniec lutego”. Zanim padła odpowiedź: „ojej, ale nie da się nic zrobić?” usłyszałam ciszę pozbawioną...
Scroll to Top