– Co? Taka młoda ma mój kikut masować? Nie ma mowy! – pani Jola wyraziła swój sprzeciw, kiedy fizjoterapeutka w Domu Seniora przedstawiała mnie najbardziej potrzebującym masażu.
– Ale pani Agnieszka ma doświadczenie, musimy masować, żeby się lepiej goiło – przekonywała Magda.
– I co, jeszcze mam do niej mówić pani? Nie ma mowy! Za młoda jest.
– W takim razie zaraz sama wyszczotkuję ci nogę.
– Nie ma opcji! Nikt mnie dziś nie będzie dotykał.
– Ale trzeba pomasować i zadbać bliznę, przecież wiesz.
– Dziś nie i już.
Tak rozpoczął się pierwszy dzień mojego wolontariatu w Senior – Dom Opieki Seniora
Kiedy wyjeżdżałam rano z Pucka, towarzyszył mi niepokój. Umiem masować, ale niewiele wiem o dotykaniu osób, które nie poruszają się samodzielnie, są chore, a przede wszystkim jest z nimi organiczny kontakt logiczny.
Cóż, fizjoterapeutka Magda nie dość, że mi zaufała to jeszcze zrobiła szybkie przyuczenie do zawodu na zasadzie „improwizuj-zrób to sama”.
W kilka godzin nauczyłam się między innymi jak masować osobę na wózku inwalidzkim, jak zaopiekować się kikutem nogi, jak dopasować swoje ciało do łóżka, na którym leży obolały człowiek, czy jak masować osobę z wszczepionym w plecy neurostymulatorem (który zapobiega przewlekłemu bólowi). I jak pomóc się wszystkim masowanym rozebrać, a potem ubrać i że jak trzeba to wszyscy trzymamy czasem papier, albo chusteczkę zamiast w kieszeni spodni, wetkniętą za ściągacz rękawa . Aha i nauczyłam się też nie gubić za każdym razem, kiedy szukam kolejnego pokoju czekającej na mnie podopiecznej, oraz gdzie są strategiczne toalety.
Wiem też, że za tydzień muszę ubrać inne buty na zmianę, zadbać o więcej wody do picia (bo moja półlitrowa butelka wody z cytryną zeszła w pierwszej godzinie, a potem byłam w zbyt dużym ciągu masażowym i zapomniałam poprosić o wodę). Powinnam też zabrać dodatkowe kremy do masażu. Ten o zapachu pomarańczy zrobił furorę, a mam w zanadrzu jeszcze melonowy, ziołowy i malinowy. Wiem też, że potrzebuję nauczyć się w dość szybkim tempie, ponad czterdziestu imion, co na razie słabo mi idzie. (Chyba jednak metoda robienia notatek będzie najlepsza).
– Dziewczyny pijecie kawę w pokoju, czy przyjdziecie do nas? – zapytała opiekunka, która zastała mnie, kiedy pomagałam zapinać stanik pensjonariuszce pani Danucie.
– Nie, zostajemy, bo teraz mamy panią doktor od masażu i jesteśmy następne w kolejce.
I tak masowałam pooperacyjne plecy, za ciasne nadgarstki, opuchnięte kostki i skręcone do wewnątrz kolana, obolałe, kościste barki, które najbardziej dokuczają nocą i kikut nogi, który wysyła ból fantomowy, zwłaszcza na zmianę pogody.
– To co, pani Jolu, może chociaż plecy dla relaksu pani pomasuję? – zrobiłam podejście drugie, kiedy skończyłam masować dwie koleżanki z pokoju.
– No może trochę tak.
– Ale nie takie mizianie przez ubranie, porządnie, na krem pani zrobię.
– Zgoda.
Masowałam, poznawałam historię, jak to było z tą nogą i dlaczego jest jak jest oraz dlaczego tak bardzo pani przeklina, kiedy wspomina jednego z lekarzy. A kiedy umyłam ręce i chciałam się pożegnać, pani Jola wyciągnęła w moją stronę talerzyk z czekoladowym ciastkiem.
– Masz, schowałam dla ciebie.
I taka to była historia z panią Jolą. Umówiłyśmy się, że za tydzień już będzie z masowaniem kikuta, i że pozwoli go Magdzie wyszczotkować na sucho.
– Już się z tobą oswoiłam. Masz takie delikatne ręce, że się nie boję.
Był też pan Jan, na wózku, bez nogi, z lekko obolałą dłonią. Pozwolił się tylko dotknąć i spojrzeć sobie w oczy. Może za tydzień…
W kilka godzin wydarzyło się więcej niż jest w stanie pomieścić ten prosty wpis. Nie wiem która pani i jak będzie dziś spała, ale bardzo, bardzo bym chciała, żeby nocą nie musiały się budzić, szurać szufladą i szukać po omacku kremu przeciwbólowego. Może chociaż na kilka dni starość weźmie sobie wolne i też się wyśpi.
Tydzień temu, kiedy odwiedzałam Dom Seniora po raz pierwszy, nie przypuszczałam, że tak to się zacznie. Nie przypuszczałam też, że kilka dni później, narodzi się we mnie marzenie, o stworzeniu ogólnopolskiego wolontariatu dotykowo-masażowego.
Dlatego jeśli czujesz, że Twoje dłonie, serce i umysł chcą, mogą, mają czas odwiedzić przyjazne inicjatywie dotykowo-masażowej hospicjum, dom seniora, dom opieki, albo kogoś z najbliższego otoczenia, kto choruje, jest mniej samodzielny, potrzebowałby wsparcia masażem (nawet takim amatorskim, intuicyjnym, z wyczuciem) to działaj, bo masz wszystko, czego potrzebujesz. Daj też proszę znać, podpowiem, jak zacząć.
#WolontariadDotykowoMasażowy czas START!
Bo czasem empatyczny dotyk jest łatwiejszy niż słowa, bo dotyk łączy i przywraca człowieczeństwo.