Nie ma jednej odpowiedzi. Nie ma jednej drogi. Nie ma jednego rozwiązania. Ale jesteś TY. Twoje życie. Twoje wybory. Twoje kroki na korytarzu kiedy wchodzisz do domu. Twój oddech w nocnej ciszy kiedy nasłuchujesz odpowiedzi. Twoje sny, które masz nadzieję, że się spełnią. Nasłuchałam się, że powinnam, że muszę, że trzeba, że nie da się inaczej, że mam talent, że go nie mam, że coś trzeba. Długo wierzyłam w świat, który był mi opisywany. Zaufałam, tym, którzy mówili, radzili, opisywali. Ale kiedy kończył się dzień i nastawał mrok, czułam. Czułam. Czułam, że coś jest nie tak. Że żyję, ale nie swoim życiem. Że popełniam czyjeś błędy, że spełniam czyjeś plany, że słucham nie swojego głosu. I choć dziś żyję po swojemu to bywają dni, kiedy zatrzymuję się po środku dnia i zadaję sobie pytanie: Jak ja się tu znalazłam? Czy tego naprawdę chciałam? A czego ja w ogóle chcę?
Nie ma odpowiedzi. Nie ma drogi. Nie ma rozwiązania. Ale jestem ja. Czasem trudno jest być mną. Buntowniczka. Idealistka. Kapryśna. Zmienna. Niecierpliwa. Słaba. Radosna. Swoja własna. Z nadzieją i bez. Jak to wszystko się mieści w jednej osobie… A jednak lubię tę Kawulę. Bo ona idzie, choćby kosztowało to nieprzespane noce, zdarte gardło, podpuchnięte oczy. (Może nie musi, ale u mnie czasem odbywa się ten teatr właśnie tak ;-)). Nawet jeśli sama. Nawet jeśli nikt nie rozumie. Nawet jeśli nikt nie wysłucha. Bo ważne, że mam zrozumienie dla samej siebie, a kompromisy to nie jest moja mocna strona…
Ostatnio zrewidowałam samą siebie. Prześwietliłam i wyplułam raport. Nie wyglądało to za dobrze. Ubrałam się w strój, który nie był mój. Któryś raz z kolei. O rety, ileż można… Oj można… Próbowałam wpasować się w „normalność”, która nie pasowała do mojej. Pomęczyłam się i pewnego dnia powiedziałam DOŚĆ. I nie wiem jeszcze jakie wiążą się z tym konsekwencje, ale czuję, że zwróciłam sobie samej wolność.
Wcisnęłam się do szkoły. Takiej klasycznej. Po kilka godzin dziennie. Nauka niemieckiego. I może nie byłoby tak strasznie gdyby… Z resztą to nie ma teraz znaczenia. Po prostu dwa tygodnie temu powiedziałam DOŚĆ. Spakowałam się cicho i w środku zajęć po prostu wyszłam wypisać się z kursu. Tak silnie poczułam, że właśnie w tamtej chwili, właśnie tak trzeba było…
I wróciło! I poczułam! Znowu kawałek mnie się zreperował. Znowu wskoczyłam na swoją drogę, z której paradoksalnie sama się wypchnęłam. Uwierzyłam innym, którzy mówili, że sama nie dam rady, że potrzebuję papierka, że tylko szkoła, że tak trzeba. I mieli rację. Ale ta racja pasowała do ich życia, nie do mojego. Dlatego odeszłam. A pierwsze kroki skierowałam do księgarni, kupiłam trzy książki po niemiecku i choćby ich czytanie miałoby mi zająć trzy lata, wiem, że potrafię sama i w końcu dopnę swego. Kiedyś nie potrafiłam wydusić z siebie jednego zdania po angielsku. Dziś czytam samodzielnie angielskie książki i blogi, rozmawiam i żartuję, poznaję ludzi. Nauczyłam się sama.
Polska dziewczyna mieszkająca w Niemczech czyta angielską literaturę ;-). Potrafię. Mam taką samodyscyplinę. Chcę. Mogę. Po swojemu.
Bycie mną czasem jest naprawdę trudne. Bo wiele razy usiłuję się dowiedzieć o co mi chodzi i za cholerę nie wiem bo moje postępowanie wydaje się być irracjonalne i bez sensu. A jednak kiedy ufam samej sobie żyje mi się mimo wszystko lżej.
Obecnie nie robię nic ambitnego. Oglądam serial Scandal i czytam nową książkę Elizabeth Gilbert Big Magic którą zamówiłam w oryginale już w maju, ale dotarła do mnie dopiero w poniedziałek… Zabieram ją z sobą w podróż… Bo tak czuję, że mam zrobić. Więc? W drogę! Swoją własną.
PS nie dajcie sobie wmówić czyjejś prawdy. Nawet mojej nie kupujcie (choć cieszę się, że czytacie ;-)). Szukajcie swojego głosu. On opowiada takie fajne historie… Słyszysz?

Słuchaj podcastu na ulubionej platformie

Kawula masaż Lomi Lomi

Nazywam się Kawula.
Agnieszka Kawula...

Wierzę, że empatyczny dotyk i masaż, budzi do życia oraz zbliża ludzi.

Poruszyło Cię?

Wirtualne cappucino

Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino.
Z przyjemnością dam się zaprosić.

Nie przegap kolejnych wpisów!

Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!

Ten post ma 6 komentarzy

  1. Aleksandra

    Gratuluję rzucenia kursu! też kiedyś wyszłam z zajęć języka katalońskiego, poszłam na spacer do lasu i już nie wróciłam ;-p Bardzo oczyszczające jest takie nie muszę.

  2. Justyna

    Ah Kawula jak ja to „po swojemu” rozumiem

  3. Justyna

    Ah Kawula jak ja to „po swojemu” rozumiem

  4. Aleksandra

    Gratuluję rzucenia kursu! też kiedyś wyszłam z zajęć języka katalońskiego, poszłam na spacer do lasu i już nie wróciłam ;-p Bardzo oczyszczające jest takie nie muszę.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.