„Aga my z Gosią jutro będziemy. Obie się boimy” 😉

Pierwszy raz wolontariatu dotykowo masażowego w domu seniora, może być wyzwaniem. Pytania rodzą pytania: a jak zrobię krzywdę, a po czym poznam, że jest dobrze albo źle, a co i jak masować, a czy coś mówić?

Mam to szczęście, że dołączają do mnie kolejne odważne i wrażliwe osoby, które mimo obaw, chcą dzielić się empatycznym dotykiem. Mam wewnętrzny rejestrator, który zapisuje ludzkie emocje, postawę ciała, poziom energii przed akcją i po. Te pierwsze razy są ważne, znaczące i zapadające w serce wszystkich zaangażowanych. Po jest błysk w oku, radość, duma, i to poczucie zmęczenia w połączeniu z jednoczesnym wystrzałem endorfin.

Zwykły dotyk, a tyle potrafi namieszać w sercach i ciałach. Nie lekceważmy naszych dłoni i dobrych intencji. To potężne narzędzie. Wcale nie potrzeba tu wielkiej techniki.

Dziś na Białej 6 w Rumi byłyśmy we cztery. I choć każda pracuje z innym domownikiem, często w różnych pokojach, to zawsze znajdziemy się gdzieś na styku i przez chwilę robi się radosny harmider.

Na Białej nieuniknione zmiany, kilka osób odeszło, kilka osób zamieszkało. Pojawiły się nowe bóle, ale też dużo starych odeszło. Pani Czesia, jeszcze dwa miesiące temu była bardzo cierpiąca, dzięki pracy fizjoterapeutki Magdy nastąpiła gigantyczna poprawa. Pani odzyskuje kontakt, jest spokojniejsza, uśmiecha się i tylko ona tak pięknie i rozczulająco dziękuje za każdy najmiększy dotyk.  „Z wami wszystkimi taka ulga, taka ulga” – dziś powtarzała.

Pani Jola za to mnie wkręciła w podwójne masowanie kikuta. To znaczy Renia już robotę zrobiła, a kiedy przyszłam, pani Jola gładko poprosiła o masaż i nie miała skrupułów, żeby jeszcze plecy nadstawić. Pani Danusia dziś konspiracyjna jak nigdy. Wyszłam z łazienki, a ona mi wciska zawiniątko z czekoladkami i smakowym piwem 0%. Trzy światy z nimi i czwarty malutki.

– Synku, a masz jakieś pieniądze? – zapytała w rozmowie telefonicznej pani Kazimiera – bo wiesz, teraz leżę sobie w łóżku wygodnie i pani mnie masuje.

– Ale nie potrzebne są żadne pieniądze – wtrącam.

– Pani mówi, że nie potrzebuje pieniędzy – pani przekazuje moje słowa.

– No to my już nic nie rozumiemy, przecież panie tu masujecie, to jest praca.

– Może pani w uśmiechu zapłacić.

– Nadal nie rozumiem i syn też mówi, że nie rozumie.

– Przychodzimy tu, bo sprawia nam to przyjemność.

Aj, polubiłyśmy się z panią Kazimierą. Siedziała cichutko na skraju swojego łóżka i ukradkiem zerkała, jak masujemy jej trzy sąsiadki. Podeszłam i zapytałam czy może też by chciała. Jakoś wcześniej pani nie widziałam i nie miałam okazji powiedzieć nawet dzień dobry.

– Nic mnie nie boli, dziękuję.

– Ale może pani by chciała mieć pomasowane na przykład dłonie, tak dla relaksu?

– Chciałabym, tylko nie wiem co trzeba zrobić? Nigdy w życiu nie miałam masażu.

– A to proszę się po prostu wygodnie położyć i podać mi dłoń, resztą się zajmę.

Przysięgam, nigdy nie widziałam takiej mieszanki odczuć na raz: zawstydzenie, ciekawość, wdzięczność, a na końcu spokój i przyjemność. Całe szczęście, że człowiecze serce jest takie pojemne i potrafi pomieścić niezliczoną ilość osób. Moje powiększyło się o panią Kazimierę.

Dla mnie to nie był łatwy miesiąc. Odczuwam spore zmęczenie fizyczne i nagromadzenie obowiązków zawodowych, które chciałabym już domknąć, żeby zająć się tylko wolontariatem. Ale mimo wszystko coś mnie tknęło, żeby jednak pojechać do Rumi. Cała moja frustracja, słabości i smutki, na kilka godzin przestały mieć znaczenie.

Po raz kolejny przekonałam się jak prosty dotyk, może wpływać nawet na skomplikowane sprawy.

Słuchaj podcastu na ulubionej platformie

Kawula masaż Lomi Lomi

Nazywam się Kawula.
Agnieszka Kawula...

Wierzę, że empatyczny dotyk i masaż, budzi do życia oraz zbliża ludzi.

Poruszyło Cię?

Wirtualne cappucino

Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino.
Z przyjemnością dam się zaprosić.

Nie przegap kolejnych wpisów!

Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!