Piątkowe popołudnie. Spacer. Przypadkowo usłyszana rozmowa:
On: – No i wiesz, to jest takie nienormalne!
Ona: – Co ty gadasz! Przecież to jest właśnie totalnie normalne!
Kawula się uśmiecha i idzie dalej.
Sobota. Toruń. Podróż. Polski Buss. Taksówka. Wspólna jazda z nieznajomym. Dużo śmiechu. Jeszcze więcej śmiechu. Nie, to już głupawka. Ja, on, oni. Opieka psychiatryczna? Nie, my chyba nie tu, choć kto nas tam wie? No to wypróbujmy drzwi obok. O, to chyba tu. Ciąg dalszy śmiechu. W zasadzie to śmiech trwa cały czas i możliwe, że właśnie po to przyjechałam do Torunia, na szkolenie niby, ale tak naprawdę to na śmiechoterapię, która okazała się skutkiem ubocznym, zupełnie nieplanowanym i totalnie spontanicznym.
Trzy kolory: czerwony, zielony, niebieski. Kod genetyczny osobowości. Analiza biostrukturalna. Structogram. Klucz do poznania samego siebie. Ja jestem sobą. Ty jesteś sobą. Nie jesteś mną. Nie jestem Tobą. Różnimy się. Patrzymy na to samo niebo, a widzimy totalnie coś innego. I to nadal jest niebo. Jedno zdanie dla Ciebie ma inne znaczenie niż dla mnie. Ty lubisz, ja już nie bardzo. Ty mówisz dużo, ja tyle ile trzeba. Ty uwielbiasz występy na scenie, ja lepiej się czuję w zaciszu domowym. Tobie matematyka bliska, a dla mnie to czarna magia. Ty potrzebujesz planu, dla mnie plan jest ograniczeniem. Ty analizujesz to co było, a ja raczej w przyszłość patrzę. Ty boisz się zmian, a ja z nimi gnam. Ty masz tak, a ja mam tak. I ty jesteś w porządku. I ja jestem w porządku. I oni też są w porządku. Każdy jest jaki jest, tylko nie dla każdego inność tego drugiego jest w porządku…
W piękną, majową sobotę wzięłam udział w szkoleniu zwanym Structogram. Spotkało się sporo osób. Każdy jeden indywidualny i wyjątkowy na swój sposób. Każdy ciekawy siebie i tego z kim przyszło mu zgłębiać tajniki osobowościowe. Prowadzący Bartek Lendzion radosny i wyluzowany dawał po oczach zieloną koszulką i dobrą energią. No, kolor miał sens, znaczenie i w ogóle był na miejscu. Prowadzący pasował, wiadomo. Dobra energia też ;-).
Wszyscy dostali książki, a w nich pytania, na które szczerze trzeba odpowiedzieć i nie ma ściemy, bo jak się ściemni to jedynie oszuka się samego siebie… A potem podliczanie, kropki, punkty, kreski, plusy i minusy, z którymi mój mózg sobie średnio radził i musiałam „ściągać” od koleżanki obok, która najwyraźniej nie miała takiego problemu jak ja i dla niej wszystko było dziecinnie proste. A potem… Potem nastąpił podział na trzy podgrupy. Byli niebiescy, zieloni i jeden czerwony, no bo jakoś tak wyszło, że miał to szczęście być jeden. I zabawa się zaczęła. My myślimy tak, czujemy tak, pracujemy tak, lubimy to, działamy lub nie, zdobywamy lub wolimy bierne działania. Rozmawiamy. Dzielimy się sobą. Wymieniamy doświadczenia. Czasem ktoś powie: acha, teraz rozumiem dlaczego tak kiedyś tam zareagowałaś! Wachlarz osobowości.
A o co chodzi z tymi kolorami. W skrócie… (bo mój mózg już nie lubi teorii za bardzo). System treningowy Structogram polega na odpowiadaniu na proste pytania dotyczące naszego zachowania. Opiera się na badaniach nad ludzkim mózgiem przeprowadzonych przez naukowca Paula MacLeana w latach 70. i 80. XX wieku. Amerykanin stworzył koncepcję trójdzielnego mózgu: pień mózgu – odpowiedzialny za przetrwanie i działanie instynktowne, międzymózgowie – związane z emocjonalnością i asertywnością (tzw. układ limbiczny), logiczna kora mózgowa – kresomózgowie. Każdej z części przypisany jest kolor: pień mózgu zielony, międzymózgowie czerwone, a kresomózgowie niebieskie. I tak w oparciu o te , i długoletnie, i zapewne bardzo skomplikowane badania, powstał system treningowy Structogram. I choć nie ma systemu idealnego, niezawodnego i jedynego w swoim rodzaju, to trzeba przyznać, że jest to narzędzie dość przydatne i wielu może ułatwić życie społeczno-socjalno-zawodowe. Jak na dłoni widać tak zwane słabe i mocne strony osobowościowe, do czego ma się predyspozycje, a czego unikać, jak usprawnić komunikację międzyludzką, gdzie można się czuć jak ryba w wodzie, a gdzie jako ten słoń w składzie wiadomo jakim.
I choć nie odkryłam żadnej eureki tego sobotniego dnia, to zapuściłam korzenie bardziej w samej sobie. (I się naśmiałam za wszystkie czasy!) Stwierdziłam z radością, że jestem na odpowiednim miejscu, nawet jeśli trudno mnie w jakimś aktualnie zastać ;-), że to jak czuję jest w porządku, że to co lubię i jak reaguję też jest w porządku. Przez kilka godzin umacniałam się w przekonaniu, że to jak działa Kawula jest bardzo fajne, że akceptuję swoje mechanizmy (nawet te mało wygodne), że jestem spójna z tym jaka jestem, jaka bym chciała być i jak mnie inni postrzegają, że Kawula jest Kawulą i dobrze jej z tym. Decydujące były dla mnie trzy pytania: Jakie role gracie, bo chcecie grać (-Nie gram, jestem sobą). Jakie role gracie, bo inni od was tego wymagają? (-Nie gram, bo jestem wierna sobie i średnio obchodzą mnie wymagania innych). Jak możecie to zmienić? (-Akceptuję siebie, a jeśli trzeba, wymieniam poszczególne elementy na bieżąco).
A ludzie grają role, przeróżne, często te, które do nich zupełnie nie pasują… I tak siebie oszukują, męczą się w maskach, które z roku na rok coraz cięższe i coraz mocniej przywierają do skóry, i już trudno odróżnić gdzie maska, a gdzie skóra… Swoją zdarłam dawno temu. Oddycha się lekko. Nie ma się czego wstydzić. Jestem jaka jestem. Ty jesteś jaki jesteś. Jestem niepowtarzalna tak samo jak Ty. Szanuję to, cenię, lubię. I kocham Twoją prawdziwą twarz. Nie ma się czego bać, czego zakrywać, czego poprawiać.
Nie jest oczywistym, że ten kto mija mnie na ulicy słyszy. Nie jest oczywistym, że widzi. Nie jestem oczywistym, że po
trafi mówić. Nie jest oczywistym co czuje. Nie jest oczywistym żadna jego reakcja. A większość myśli typowo. On widzi, słyszy, mówi. I wielce oburzony, kiedy jest inaczej… Idę tym samym chodnikiem którym chodzisz Ty, ale doświadczam go na swój sposób.
trafi mówić. Nie jest oczywistym co czuje. Nie jest oczywistym żadna jego reakcja. A większość myśli typowo. On widzi, słyszy, mówi. I wielce oburzony, kiedy jest inaczej… Idę tym samym chodnikiem którym chodzisz Ty, ale doświadczam go na swój sposób.
Ale ale… Niech nie zwiedzie mnie to ładne stwierdzenie „znam siebie”, bo tak nie jest. Ciągle się zmieniam, ciągle stają na mojej drodze nowi ludzie i sytuacje, za każdym razem odkrywa się kolejna karta, dosypuje się całkowicie nowe ziarenko mojej unikalnej mandali, układa się coś nowego, dochodzą kolejne dane, odpadają strupy. Poznaję siebie i to fascynująca przygoda, bo choć z grubsza przewiduję to, co zrobię w kolejnej godzinie, czasem może mi odbić i ląduję gdzieś, gdzie się zupełnie nie spodziewałam, mam bilet w dłoni do nowego miasta i uczę się języka, którego nigdy nie planowałam. I jestem nadal cholernie szczęśliwa! 😉
PS A Wy? Na ile znacie siebie? Co Was zaskakuje w Was najbardziej? Zakładacie czasem maski? Gracie? Co dla Was znaczy byś sobą? Kiedy jesteście sobą? Dajcie znać jak wygląda Wasz świat i co widzicie kiedy patrzycie w niebo ;-).
*Żaden z zamieszczanych artykułów nie jest tekstem opłaconym ani pisanym na zamówienie. Materiał jest sponsorowany przez samo życie i autorka tekstu czerpie z niego korzyści jedyne duchowo-towarzyskie.
*Żaden z zamieszczanych artykułów nie jest tekstem opłaconym ani pisanym na zamówienie. Materiał jest sponsorowany przez samo życie i autorka tekstu czerpie z niego korzyści jedyne duchowo-towarzyskie.
jestem jaka jestem i nie zawsze dobrze mi z tym
to już dobrze 😉
A tym nieznajomym i jedynym czerwonym byłem ja:). Dzięki Aga za tą piękną sobote, w którą oboje nasmialismy się za wsze czasy. Tak na prawdę nie wiem z czego dokładnie się smialiśmy, ale było coś w tym magicznego. Niebawem będę w Gdyni to się do Ciebie odezwę. Pozdrawiam, nieznajomy.
ja też nie wiem z czego, ale działało to coś i poziom absurdu sięgnął mego zenitu 🙂 Dziękuję! I czekam na znaki dymne o nieznajomo-znajomym kształcie 😉
A tym nieznajomym i jedynym czerwonym byłem ja:). Dzięki Aga za tą piękną sobote, w którą oboje nasmialismy się za wsze czasy. Tak na prawdę nie wiem z czego dokładnie się smialiśmy, ale było coś w tym magicznego. Niebawem będę w Gdyni to się do Ciebie odezwę. Pozdrawiam, nieznajomy.
ja też nie wiem z czego, ale działało to coś i poziom absurdu sięgnął mego zenitu 🙂 Dziękuję! I czekam na znaki dymne o nieznajomo-znajomym kształcie 😉
Nieznajomy!!! Ja Cie przecież znam 🙂
Super sobota, super tekst!!!
Agnieszka, jeszcze raz bardzo dziękuje.
Pozdrowienia
Bartek
No i świetnie! Wszystko wiadomo, że anonimowy nieznajomy zna anonimowego Bartka i odwrotnie 😉 Takie cuda to tylko u Kawuli 😉
PS Dziękuję, oraz pozdrawiam, a także cieszę się i dobranoc, oraz iż ponieważ do następnego!
Nieznajomy!!! Ja Cie przecież znam 🙂 Super sobota, super tekst!!!Agnieszka, jeszcze raz bardzo dziękuje. PozdrowieniaBartek
No i świetnie! Wszystko wiadomo, że anonimowy nieznajomy zna anonimowego Bartka i odwrotnie 😉 Takie cuda to tylko u Kawuli ;-)PS Dziękuję, oraz pozdrawiam, a także cieszę się i dobranoc, oraz iż ponieważ do następnego!
jestem jaka jestem i nie zawsze dobrze mi z tym
to już dobrze 😉