Bo ja czasem muszę. No bo mi się z lekka zaschnie i przyśnie. Bo jakoś tak markotno. Bo ciut niżej. Bo się kręcę i wiercę. Bo mi też potrzeba. Inspiracji. Motywacji. Soków kreatywnych. Podpatrywania innych. I chwil zadumy nad cudzym postrzeganiem. Wzbogacania się darami drugiego człowieka. Więc zaglądam ciekawsko w różne miejsca i piję do dna. Mam swój stały zestaw koktajli, mam też mieszanki, które są niespodziankowym olśnieniem i wpadają do mnie prosto w rozdziawioną buzię.
Moje małe wielkie miejsca gdzie Kawula popijając kawulę tankuje dobrą energię ;-). No to lecimy w kolejności całkowicie przypadkowej, aczkolwiek sentymentalnej ;-).
Bez muzyki to mnie mało jakoś… Potrzebuję. Daję się porwać melodiom z całego świata. Ale ogólnie dość wybredna jestem. Jak już coś upoluję to mogę zapętlać się w głowie rytmicznie po wiele, wiele godzin. Najdłużej w sercu ze mną Nahko Bear (Medicine for the People) ღ Aloha Ke Akua. Koi, przenosi do środka mnie samej, unosi, przypomina. A to video wyjątkowo robi mi dobrze i też mogę godzinami poszukiwać w nim zagubionych kawałków siebie… Był czas, że słuchałam tego codziennie do porannej sesji oddechowej w promieniach słońca.
It’s Possible i Les Brown. Ach były dni kiedy jedynie ta mowa motywacyjna wlewała w moje serce mnóstwo otuchy, dawała siłę, że wytrwam, że dam radę, że się przebiję. Les Brown ma to COŚ co nawet młodej dziewczynie, która wtedy średnio po angielsku mówiła, dawał nadzieję w słowach i pomiędzy. Jakby jego głos głaskał serce i ciuchutko zachęcał: naprawdę dasz radę… Lata później, w kwietniu tego roku miałam przyjemność słuchać Browna na żywo w Polsce. Marzenie spełnione, w trakcie urodziły się kolejne ;-). No bo ja naprawdę wierzę, że wszystko jest możliwe…
Lubię przysiadać w kawiarniach. Lubię obserwować ludzi. Lubię słuchać. Bo w tych codziennych spraweczkach wiele inspiracji. Wiele odpowiedzi przychodzi. Wiele przesłań jakby tylko dla mnie. Takie synchroniczności do schrupania, że nic tylko brać. Zapisuję czasem fragmenty tych rozmów, układam opowieści w głowie, uśmiecham się potem do wspomnień, fantazjuję i odwiedzam światy równoległe, gdzie gdzieś sobie też siedzi inna Agnieszka i może właśnie wymyśla sobie tę, która tu i teraz…
Ukojeniem i terapią dla ducha jest dla mnie od przeszło dwóch lat Tumblr. Sama kocham robić zdjęcia, ale te, wrzucone tam… Lubię zebrać te perełki i wyklejam nimi moje wewnętrzne życie. Układam puzzle, które pasują idealnie do mojego świata. Tak żyję. Czasem o pewnych sprawach marzę by były właśnie takie jak na zdjęciu. Czasem sobie przypominam o tym co ważne. To moja wirtualna kozetka i każdego dnia wrzucam tam kilka zdjęć. Po prostu dobrze mi ten kącik robi. To taki mały rytuał weryfikacji tego co ze mną zgodne, a co już może odejść. Tego czy w moim życiu równowaga czy może się rozjechałam ciut. Tego czym by się dziś zainspirować i jak zainspirować innych.
W sieci… No nie przepadam za wertowaniem stron i stroneczek. To co ma do mnie wpaść wpada samo jak choćby wczorajsze olśnienie i perła jaką jest Drzewo Życia i pani Patrycja Cichy-Szept (tak! To oryginalne i najprawdziwsze nazwisko!), która baja mi na ucho przepięknie…
Od wielu lat, bo pisała już wiele blogów, a od niedawna ten… Magnolia Dream. Śledzę. Lubię. Smakuję. Bo na życie patrzymy podobnie. A jak z głową zadartą ku górze to widzimy te same chmurkowe akrobacje. Proste zachwyty. Zwykłe doświadczanie życia. Codzienność uważna i wrażliwa. Mocno przepadam ;-).
Na kawę przysiadam u Aleksandry (znacie ją jako jedną z autorek na moim blogu ;-)). Jej Blue Bird Tales ma wiele do powiedzenia (kto zna angielski zachęcam!)
Akumulatory ładuję też u energicznej Marty, która pisze… Odkryłam ją niedawno i choć młodsza ode mnie to jakoś mi to nie robi, bo dużo tu ciepła, radości, optymizmu i świeżości o której ja czasem zapominam. Więc tu sobie endorfinową strzykawą ładuję, a co, wolno mi!
Książkowo zawsze ratuje mnie moja dzika biblia czyli Biegnąca z wilkami. Na każdą pogodę, humor i energii brak bądź jej nadwyżkę. No robi mi na duszę, oj robi mocno! Otwierana na wyrywki, trafia zawsze w czułe sedno. Tak samo jak Wielka księga sekretów OSHO czy dawka TAO Radość każdego dnia (pamiętam, jak lata temu robiłam do niej podchody. Totalnie nie zakumałam o co chodzi i czemu ta, która mi polecała tak się zachwycała. No olśniło mnie ze 4 lata temu i od tamtej pory Katie Byron do mnie mówi ;-).
Magazynowo tankuję od lat ze Zwierciadłem a od paru miesięcy z nowym magazynem Uroda życia. Sporadycznie Traveler czy National Geographic. Smaczne kąski lubię pochłaniać w delikatnym szumie kawiarnianym sącząc cappuccino i lokalne ciacho ;-).
Mówią też do mnie inni. Jak choćby TED TALKS. Niektórzy mówcy dają czadu. Nie ważne z jakiej dziedziny, czasem ta odległa dla mego umysłu daje mi najwięcej, a czasem bliska jak Elisabeth Gilbert, która powie proste keep showin up! I nowe soki w żyłach krążą, choć przez chwilą jeszcze sił było brak.
Ostatnim objawieniem zaś jest dla mnie Cesar Millan (Zaklinacz psów). Uwielbiam tego faceta, jego przesłanie, misję, sposób bycia z ludźmi i psami. To człowiek pasja i człowiek energia. Otwieram oczy i widzę inaczej, czerpię nie tylko dla mojego psa, ale też dla samej siebie. Zdecydowanie czuję się zainspirowana i wielki szacun dla niego jako człowieka po prostu.
I co by tu jeszcze… A tak, są jeszcze podcasty. Wiele ich, ale najdłużej ze mną The Daily Boost (krótkie, ale potrafią dać porządnego kopa energetycznego), The Daily Travel Podcast „poznałam” tu fantastycznych ludzi, którzy swoim życiem pokazali, że SIĘ DA cokolwiek się chce ;-). No i nie mogę zapomnieć o The Accidental Creative turbodoładowaniu.
Więc tak oto dobiega końca (choć w sumie to dopiero początek) moja motywacyjna lista. Może i Ciebie zainspiruje? Te cudeńka naprawdę świecą jasno, nie ważne w jakim języku, nie ważne w jakim kraju, świecą i ja to światło odbieram i ślę dalej ;-).
Podziel się swoimi żaróweczkami. Bardzo chętnie dam się zainspirować. No bo przecież fajnie zatankować kiedy tak jakoś markotniej się zrobi… ;-).
Kawulowy motywator

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się z innymi!
Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino. Z przyjemnością dam się zaprosić.
Nazywam się Kawula.
Agnieszka Kawula
Jestem jak Bond, James Bond. Moje super moce to hawajski masaż Lomi Fizjo oraz automasaż. Jestem dziewczyną z YouTube’a. Ciągną do mnie jednorożce i kocham cappuccino. Mam najfajniejszego psa terapeutę!


Nie przegap kolejnych wpisów!
Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!
Może Cię również zainteresować
„Gdybym znalazła taki masaż 50 lat temu, może nie spotkałoby mnie tyle problemów zdrowotnych po drodze” – przyznała 75 letnia pani Basia. „Słyszałam o tym masażu, ale jestem wierząca i bałam się wcześniej skorzystać” –...
Dlaczego witam Was dziś zdjęciami z mojej klatki schodowej spod poręczy? Już wyjaśniam. Przez ponad 13 lat praktyki Lomi Lomi nie umiałam o tym masażu opowiedzieć. Wszystkie słowa, które znajdowałam były pełne uniesienia, natchnienia i...
Kiedy tydzień temu zadzwonił do mnie mężczyzna i zapytał o termin na masaż, od razu odpowiedziałam „może uda się na koniec lutego”. Zanim padła odpowiedź: „ojej, ale nie da się nic zrobić?” usłyszałam ciszę pozbawioną...