Znałyśmy się „służbowo” i to ja byłam klientką gabinetu stomatologicznego, który prowadzi z mężem. Zawsze dzień przed wizytą, dzwoniła: „Pani Agnieszko, jutro o 10 pamięta pani?”. Czasem mignęła mi w mieście jej burza loków i uśmiech. I tyle ją znałam.  Prawie dwa lata później…

Nie spodziewałam się tego po Anicie! To, że zwariowała na punkcie mojego psa było oczywiste, bo ta kobieta bez zwierząt nie umie i tyle. Doszło do tego, że nie wiedziałam czy bardziej cieszy się na masaż czy na obdarowanie Gandhiego nową zabawką 😉. No dobra, masaż też bardzo polubiła. Umawiałyśmy się już ponad rok temu, ale nie wyszło. W końcu nadszedł ten dzień, a potem następny i kolejny i tak nam minęło kilka miesięcy na regularnych sesjach masażowych. Raz Anita chyba trochę w amoku po masażu zapytała: „a myślisz, że mogłabyś mnie tego nauczyć? Chciałabym masować mamę i mojego dziadziusia”. Jasne, że mogłam! Zapisałam ją na lipiec, ale wymusiła na mnie kwiecień, takie szarpane terminy, bo najpierw spotkałyśmy się na dwa dni szkolenia, potem znowu dwa dni, a potem ostatni dzień po trzech tygodniach. Nie dysponowałam pięcioma wolnymi dniami z rzędu, więc trzeba było kleić.

Ale dobrze wyszło. Anita miała okazję pomiędzy dniami poćwiczyć, a powiem Wam, że nie miała jeszcze stołu do masażu. Więc masowała na stole kuchennym, na kozetce lekarskiej do ekg, na łóżku zwykłym. Bo jeśli chcesz, to szukasz rozwiązań, a nie wymówek.

Anita mieszka najbliżej ze wszystkich moich uczniów, bo w Pucku, w dodatku dwie przecznice od mojego domu. Więc teraz nie dość, że mam fankę masażu i mojego psa tak blisko, to jeszcze pielęgniarkę (!) i masażystkę lomi lomi, a nawet kumpelę, która nie zawaha się przynieść o 21 miskę świeżych faworków zrobionych przez wymasowaną właśnie mamę 😉.

Powiem Wam, że w mojej pracy nie ma nudy. Mam bardzo duże szczęście do ludzi, a scenariuszy jakie tu opisuję, w życiu sama bym nie wymyśliła!

PS Aha i załoga stomatologiczna też już wymasowana 😊 Więc teraz przynajmniej wiem, że mój dentysta nie cierpi na ból pleców, ani sztywność ramion czy karku, bo Anita wszystkich tam wzięła w obroty.

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się z innymi!

Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino. Z przyjemnością dam się zaprosić.

Nazywam się Kawula.

Agnieszka Kawula

Jestem jak Bond, James Bond. Moje super moce to hawajski masaż Lomi Fizjo oraz automasaż. Jestem dziewczyną z YouTube’a. Ciągną do mnie jednorożce i kocham cappuccino. Mam najfajniejszego psa terapeutę!

Kawula wizytĘwka, serce
kolo

Nie przegap kolejnych wpisów!

Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie Polityka prywatności oraz Regulamin serwisu Google.
Twoje dane będą przetwarzane w celu wysyłki Ci newslettera, a ich administratorem będzie Agnieszka Kawula. Szczegóły: polityka prywatności.

Poruszyło Cię?

Napisz do mnie.

Może Cię również zainteresować

Asia miała przyjechać na kurs w zeszłym roku, ale zdrowie postanowiło inaczej. I tak, po prawie roku nadszedł ten dzień. Z głowy wyskakiwały wszystkie najgorsze historie ze szkolnych lat. Oceny, przepytywania, sprawdziany, lęk przed odezwaniem...
Tego dnia na Gozo było wyjątkowo gorąco. Komary cięły jak wściekłe całą noc i znowu prawie nie spałam. Rano mieliśmy z mężem odwiedzić moją koleżankę Magdę. To ona opiekowała się mną, kiedy 15 lat temu...
To był luty, do mnie trafiła na kurs druga nauczycielka jogi w tym roku. Zakochana w pracy z ciałem, zawodowa tancerka. Przyniosła mi dużo satysfakcji z mojej roboty! Trochę się martwiłam, że ją zagadałam na...
Scroll to Top