– Przepraszam, czy wie pani, gdzie jest ulica Fromborska? – szłam zamyślona, kiedy obok zatrzymał się samochód i starsza pani zwabiła mnie uśmiechem. I już chciałam odpowiedzieć, że nie jestem z Gdańska, że właśnie mam włączonego GPSa bo idę, a tak, na ulicę Fromborską przecież!
– No to pani wsiada, jedziemy razem – ucieszył się mąż kierowca.
I tak oto drogę prawie spod stacji SKM, elegancko podjechałam pod sam Caritas.

Czy mogło zacząć się lepiej?

Jeszcze w lipcu nie wiedziałam, że ulica Fromborska istnieje. Na zaproszenie dyrektorki Dom na Fromborskiej, Wiola Pacak-Rygielska przyjechałam „tylko się rozejrzeć” po Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym, ewentualnie wstępnie umówić. I tak się zagapiłam, że dziś wylądowałam tam z wolontariatem dotykowo masażowym. Drzwi tego domu są tak otwarte, a ludzie, którzy mnie przyjęli, pogodni, serdeczni, że moja nieśmiałość i początkowe zagubienie, ulotniły się gdzieś w korytarzach. Poczułam się przyjęta, nikomu nie musiałam tłumaczyć o co chodzi ze wspieraniem chorych masażem i dotykiem jaki oferuję, fizjoterapeutki od razu przeszły do rzeczy i potraktowały na równi, że aż się zawstydziłam.

A potem robiłam to, co kocham najbardziej. Pytałam, czy mogę i dotykałam. Miałam w planie pomasować pięć osób, ale weszłam w jakiś amok i nie wiem, kiedy czas zleciał mi przy trzech paniach. Najpierw z panią Grażyną bez słów złapałyśmy kontakt, prowadził nas odwzajemniany uśmiech, dopóki panią nie zmogło i nie przysnęła. A na pożegnanie przytrzymała moją dłoń swoją zdrową i przekazała mi coś najcenniejszego na świecie, swoją dobrą energię.

Pani Eleonora z trudem otworzyła oczy, kiedy do niej podeszłam, żeby się przedstawić. Chciała, żebym pomasowałam jej zaciśnięte, opuchnięte i przykurczone dłonie. Nie wiem, kiedy zleciała prawie godzina. Było tak cicho i spokojnie, że nawet czas postanowił nam nie przeszkadzać. Masowałam, pani Eleonora spała, jej ręka się w tym czasie prostowała.

– Możesz śmiało pociągnąć te moje place – zachęcała mnie pani Iza, która szybko stała się Izą, bo trochę w podobnym wieku jesteśmy i obie uznałyśmy, że z „panią” nam nie do twarzy.
– Wiesz, chciałabym nie robić niczego na siłę, bo czasem mniej znaczy więcej.
Nie wiem, kiedy zeszła nam godzina na rozmowie o smutkach, z których można wyjść, o sile umysłu, o podnoszeniu się z braku chęci do życia, o Bogu, o szczęściu do ludzi, o wybaczeniu, dotyku, który daje ciepło temu, co wykrzywione skurczami. I o tym, ile daje możliwość swobodniejszego poruszenia jednym, rozmasowanym palcem, który się wyprostował przy tych naszych pogaduszkach.

Dziś podczas wolontariatu przyjmowałam przeróżne pozycje: bywało, że stałam wygodnie, pochylałam się dość dziwnie wygięta nad łóżkiem, klęczałam, siedziałam na krześle i na podłodze. Ciało mnie nie boli, umysł mi odpoczął od tego, co trudne, przyjęłam co najmniej tyle energii, ile sama dałam i jeszcze miałam podwózkę pod główne drzwi Caritasu.

Czy mogło zacząć się lepiej?

Skończyło się na balkonie, z cappuccino, stęsknionym psem i powietrzem ciągle pachnącym latem.

Słuchaj podcastu na ulubionej platformie

Kawula masaż Lomi Lomi

Nazywam się Kawula.
Agnieszka Kawula...

Wierzę, że empatyczny dotyk i masaż, budzi do życia oraz zbliża ludzi.

Poruszyło Cię?

Nie przegap kolejnych wpisów!

Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!