Kiedy tydzień temu zadzwonił do mnie mężczyzna i zapytał o termin na masaż, od razu odpowiedziałam „może uda się na koniec lutego”. Zanim padła odpowiedź: „ojej, ale nie da się nic zrobić?” usłyszałam ciszę pozbawioną nadziei. Serio, to się da usłyszeć. Coś mnie tknęło i zapytałam: „a co się dzieje?” „To nie dla mnie, moja żona ledwo może chodzić tak ją bolą nogi”.

I co miałam zrobić? Wczoraj przyjęłam panią w moim wolnym czasie, bo przyznaję, mam duży problem, kiedy ktoś mi opowiada jak bardzo i jak długo cierpi, a kiedy rzecz dotyczy seniorów to już w ogóle nie umiem odesłać na za dwa miesiące.

Muszę przyznać, że po tym masażu nie wiedziałam do końca co z sobą zrobić. Kiedy moim uczniom jest trudno, służę superwizją, a dziś sama jej potrzebowałam. Pękło mi serce. Po prostu. Pod wieloma względami, to był dla mnie najtrudniejszy masaż ever.

Panią przywiózł mąż i prawie musiał ją wnosić po schodach. Nie zliczę, ile dolegliwości było w siedemdziesięcioletnim ciele i który ból bardziej utrudniał ruchy. Skutków ubocznych operacji, leczenia i tabletek, które aktualnie bardziej szkodzą, niż pomagają. Lek, który daje skutki uboczne w postaci braku czucia w stopach, zastępuje się innym, który daje kolejne skutki uboczne, na nie zaś, przepisuje się następne tabletki. I tak ciało mojej pacjentki jest jak matrioszka bóli przeróżnych, niektóre świeże, niektóre wieloletnie, a przyczyny trudno w tej plątaninie szukać.

Spociłam się już w trakcie przeprowadzania wywiadu medycznego przed masażem.

Wyjaśniłam co pani ma zrobić, jak się położyć na stole, a kiedy wróciłam do pokoju, zwątpiłam. Pacjentka leżała na brzuchu, ale podpierała się na przedramionach. „Nie położę się na płasko, bo mi astma nie pozwala, uduszę się”. „To może poduszkę przyniosę, pani się chociaż oprze?” – pytam. „Nie dam rady nawet tak”. No to zbladłam. Jak tu zrobić masaż lomi lomi, kiedy pacjentka w zasadzie nie może leżeć?

Sięgnęłam po całą odwagę i zasoby kreatywności, żeby maksymalnie dopasować się do tego, co może, a czego nie, ciało klientki. Mąż czekał w salonie na panią i się dziwił, że żona tak długo wytrzymała, bo zazwyczaj po kilkunastu minutach wychodziła z gabinetów masaży. „Bo tam to mnie traktowali jak kotlet schabowy, a pani ma takie ładne ruchy, wszystko jest poukładane i z sensem, nie boli i nawet czuję, jak coś się zaczyna dziać w tych moich drewnianych nogach”.

Patrzyłam na jej obolałe ciało, nabrzmiałe, wykrzywione, zesztywniałe. Większość z tych dolegliwości nie musiałaby się pojawić. Naprawdę wystarczyłoby odpowiednio wcześnie pomasować. „Co ja mogę teraz? Po co najmniej trzydziestu latach zaniedbania”? – zastanawiałam się w trakcie sesji. Okazało się, że mimo wszystko można całkiem dużo. I choć pacjentce jest lepiej, to ja jeszcze kilka dni będę dochodzić do siebie…

Słuchaj podcastu na ulubionej platformie

Kawula masaż Lomi Lomi

Nazywam się Kawula.
Agnieszka Kawula...

Wierzę, że empatyczny dotyk i masaż, budzi do życia oraz zbliża ludzi.

Poruszyło Cię?

Wirtualne cappucino

Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino.
Z przyjemnością dam się zaprosić.

Nie przegap kolejnych wpisów!

Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!