Dzień piąty podcastowego wyzwania „Słucham podcastów w ruchu”, a ja buzuję od inspiracji! Wręcz pączkuję i rozprzestrzeniam się wszędzie ;-). Nie wiem czy pamiętacie, ale podeszłam do akcji dość powściągliwie i w zasadzie prawie bym uznała, że: e, nie warto, przecież i tak słucham podcastów, nie lubię sobie robić selfie a w zasadzie to mi się nie chce i takie tam dziwne wymówki… Na szczęście w porę się ogarnęłam i zatrzymałam zanim zrobiłabym jedną z większych głupot… Ignorancja mogłaby mnie kosztować naprawdę wiele. Mogłabym nie trafić na Lisę Nichols… A to naprawdę byłaby katastrofalna strata! 😉

Zaniemówiona…

Trudno wprawić mnie w oniemienie. Daję się zainspirować, ponieść emocjom, wzruszam się i przeżywam. Ale oniemienie. Oszołomienie. Zaniemówienie. To zdarzyło mi się kilka razy w życiu. Mam na myśli takie wewnętrzne trzęsienia ziemi, które robią różnicę… Pamiętam jak dobrych 8 lat temu trafiłam na człowieka o imieniu Les… Tak. Brown się nazywa. Pamiętam do dokładnie, bo po wysłuchaniu jego filmiku „It’s Possible” płakałam jeszcze długo. Les swoją mową poruszył we mnie… no poruszył wszystko ;-). Słuchałam jego filmiku codziennie przez około miesiąc. Naprawdę, dzień w dzień… Mimo, że znałam każde słowo, każdy jego ruch, mimikę twarzy, nie miałam dość. Byłam głodna jego energii i tego co z sobą niesie.
Obiecałam sobie wtedy, że jeszcze nie wiem jak, ale chcę tego człowieka zobaczyć na żywo. Wyjazd do USA wydawał mi się dość absurdalny, no ale słowo się rzekło. I 8 lat później Les przyleciał do Polski, do Poznania… I siedziałam na widowni roniąc krokodyle łzy, dziękując sobie za determinację, za złożoną obietnicę i za jej dotrzymanie. Było warto…
Kolejnym trzęsieniem ziemi był dla mnie film „Sugar Man”. W zasadzie nie mogłam mówić o nim przez kilka dni. Poruszył głębokie pokłady mojej duszy i do dziś przypomina mi o tym, co ważne…
Właśnie znalazłam Lisę… I to istne tornado! Nie byłam w stanie utrzymać łez już od piątej minuty, a tu kolejnych kilkadziesiąt pozostało! Wow! Gdybym siedziała z tymi wszystkimi ludźmi w studio, chyba bym nie wytrzymała napięcia i albo bym pękła, albo zamieniła się w kulkę energii i odleciała ;-).
Dlatego dziś polecam Wam Lisę Nichols, która gości u Toma Bilyeu… I wiem, że miało być o podcastach, ale „Inside Quest” jest kanałem Youtube, ale nie mogłam się powstrzymać. I choć pozostaję nadal zaniemówiona i zroszona łzami, siadam i dzielę się, bo może i Was porwie w niezwykłą wewnętrzną podróż jej mowa…

Lekcje ze szkoły Lisy Nichols

I

Czy jesteś gotowy umrzeć dla życia, które Ci już nie służy? Czy jesteś gotowy totalnie uśmiercić poprzednią wersję siebie? Bez śmierci starego, nie narodzi się nowe. Jesteśmy zbyt uwiązani do tego kim jesteśmy, do ról, które znamy, do schematów, którymi poruszamy się przez życie. I nie ma w tym nic złego, jeśli właśnie to sprawdza się w Twoim życiu, jeśli właśnie to Ci służy, czemu nie…  Rób tak dalej… Ale jeśli nie… Czy jesteś gotowy opuścić WSZYSTKO i WSZYSTKICH i… Uratować samego siebie?

II

Lisa mówi: moim zadaniem jest lubić samą siebie każdego dnia! Bez extra lajków na FB. Lubić siebie w swojej niedoskonałości. Doskonałość nie istnieje. Doskonałość jest wymówką, żeby nigdy się nie pojawić na posterunku i nie podjąć wyzwania. Codziennie rano stawiam sobie te same pytania: czy lubisz siebie? Czy jesteś z siebie dumna? Codziennie… Zanim zapytam kogokolwiek innego… Ta droga jest samotna i przerażająca – dlatego tak wielu ludzi w nią nie wyrusza…

III

Jak doszła do miejsca, w którym jest obecnie? Znalazła ludzi, którzy mieli to, czego sama nie miała i żyli życiem, którego dla siebie chciała, którzy wierzyli w rzeczy, o których nie wiedziała i… była gotowa zostać ich uczniem… I… codziennie zabijała swoje ego. Dzień po dniu. Od nowa i od nowa… Latami…

IV

A z tymi słowami Was zostawię: duch chce tworzyć i nie obchodzi go Twoja przeszłość ni kłamstwa umysłu. Kiedy zbliżysz się do krawędzi Twój umysł zawsze powie Ci, żebyś się cofnął bo możesz spaść i się poranić. Bądź gotowy na tę grę umysłu i ducha, bo pewnego dnia po prostu musisz posłuchać swojej duszy. Większość ludzi stoi na krawędzi i patrzy jak inni latają. Obserwują profile na FB i oglądają innych życia zastanawiając się jak to jest skoczyć i w finale nie skaczą…

The end

Do jutra powinnam się jakoś ogarnąć. Ale gdybym jednak nie do końca to wybaczcie, bo aktualnie jestem po kolejnym ważnym dla mnie skoku i uczę się siebie od nowa…

Słuchaj podcastu na ulubionej platformie

Kawula masaż Lomi Lomi

Nazywam się Kawula.
Agnieszka Kawula...

Wierzę, że empatyczny dotyk i masaż, budzi do życia oraz zbliża ludzi.

Poruszyło Cię?

Wirtualne cappucino

Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino.
Z przyjemnością dam się zaprosić.

Nie przegap kolejnych wpisów!

Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!