Nowy nauczyciel na pokładzie

Możliwe, że uczenie mam w DNA. Rodzice są nauczycielami. Nawet mój pradziadek wykładał matematykę na uniwersytecie w Odessie. Nauki ścisłe, historia, informatyka, nauczanie początkowe, z tego słynie mój klan. Więc chyba od każdego wzięłam sobie najlepsze i poszłam swoją drogą. Taką, w której nie ma podręczników, ocen, ani klas. W tej szkole liczy się człowiek, jego potencjał, marzenia, ale też różne strachy.

Dwa tygodnie temu po raz kolejny nauczyłam kogoś jak uczyć. Kiedy Anżelina przyjechała do mnie na kurs podstawowy była kompletnie innym człowiekiem. Obawy, wątpliwości, zdrowie, brak wiary w siebie – to byli nasi codzienni goście podczas kursu. Dała radę. A potem poszła praktykować to, czego się nasłuchała. Nie było łatwo. Na samym początku usłyszała różnego rodzaju „nie powinnaś”. Tam, gdzie potrzebne było wsparcie, pojawiły się blokady na drodze. I mogłam sobie gadać, wysyłać wiadomości, wkurzać się na te wszystkie „nie-powinności”, ale ziarna zwątpienia zostały głęboko zakorzenione.

Dwa lata później, Anżelina przyjechała do mnie na kurs nauczycielski. Kosztowało ją to ogrom stresu, choć jestem puchatym jednorożcem na łagodnych chmurkach edukacji, stres był. Bo ktoś, kiedyś powiedział o kilka zdań za dużo. Trzeba było zakopać krzywdy, popatrzeć na swoje dłonie, przyłożyć je do ciała w potrzebie i masować. Anżelina robi to naprawdę tak, jak ją nauczyłam. Choć ta nauka się nie kończy. Można być nauczycielem i ciągle odkrywać coś nowego w tej pracy. Opowiedziałam jej o pułapkach uczenia, że nie zawsze będzie wznosząco, ale warto. Bo gdzieś tam są nowi ludzie, którzy chcą się nauczyć masować właśnie od niej. Będą chcieli przyjechać do jej zakątka i zaczerpnąć z jej energii.

Uczenie nie jest łatwe. Nie ma dwóch takich samych kursów. Nie ma jednego schematu. Są wyzwania i rozwój. Ale w finale wygrywa się kolejną wyszkoloną osobę, która potem idzie do swojego świata i swoim masażem przynosi ulgę innym. Nie ma niczego piękniejszego w tej robocie niż raport od ucznia: „pomasowałam, człowiek zadowolony, boli go mniej”. Kochana idź i rób swoje! I pamiętaj, że jestem matka kwoka, która dziobnie każdego, kto choćby drobinki kurzu chciał rzucić na pisklacze skrzydełka

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się z innymi!

Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino. Z przyjemnością dam się zaprosić.

Nazywam się Kawula.

Agnieszka Kawula

Jestem jak Bond, James Bond. Moje super moce to hawajski masaż Lomi Fizjo oraz automasaż. Jestem dziewczyną z YouTube’a. Ciągną do mnie jednorożce i kocham cappuccino. Mam najfajniejszego psa terapeutę!

Kawula wizytĘwka, serce
kolo

Nie przegap kolejnych wpisów!

Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie Polityka prywatności oraz Regulamin serwisu Google.
Twoje dane będą przetwarzane w celu wysyłki Ci newslettera, a ich administratorem będzie Agnieszka Kawula. Szczegóły: polityka prywatności.

Poruszyło Cię?

Napisz do mnie.

Może Cię również zainteresować

Od dziś jestem oficjalnie instytucją szkoleniową! Taką uznawaną przez Urząd Pracy. Dzięki temu, osoby, które dostaną dofinansowanie od Państwa, na prowadzenie działalności gospodarczej, mogą zamarzyć sobie kurs Lomi Lomi Fizjo i szkolić się u mnie....
W dniu rozpoczęcia kursu grupowego w Gliwicach miałam dwie drogi: poprowadzić go mimo kilku turbulencji albo wrócić do domu tego samego dnia. Chwilę po godzinie 8 rano byłam skłonna wrócić. Kiedy do sali weszły pierwsze...
Asia miała przyjechać na kurs w zeszłym roku, ale zdrowie postanowiło inaczej. I tak, po prawie roku nadszedł ten dzień. Z głowy wyskakiwały wszystkie najgorsze historie ze szkolnych lat. Oceny, przepytywania, sprawdziany, lęk przed odezwaniem...
Scroll to Top