Kiedy dwa lata temu rozpoczynałam badanie na temat wpływu masażu (technika Lomi Lomi), na ciało człowieka, kompletnie nie wiedziałam co się wydarzy. Miałam w sobie tyle samo ekscytacji, co obaw. Nie wiedziałam, że zacznę dotykać osób, które zmagają się z tak dużymi bólami, są organiczne ruchowo na tak wiele sposobów, a ich życie przez to jest „jakieś”. „Jakoś funkcjonuję, jakoś to jest, jakoś pracuję” – słyszałam. Razem przechodziliśmy tygodnie od masażu do masażu, a po dwóch czy trzech miesiącach słowo „jakoś” przytuliło do swojego życia literkę „ć”. Jakość życia wszystkich badanych zdecydowanie się poprawiła, w wielu przypadkach było to na granicy „cudu”.
Od prawie trzech miesięcy zbliżam się do pacjentów onkologicznych. Dookoła tego tematu jest bardzo dużo strachu i mitów. Samo słowo „masaż” budzi kontrowersje i obawy. Dlatego buduję słowu „masaż” dom z innych słów, jak „empatyczny dotyk”, „spokojne ruchy”, „indywidualne podejście”, „bezbolesny”, „nie robi krzywdy” „łagodny”.
Na strachu trudno budować coś stabilnego. Jeszcze 20-30 lat temu zastosowanie większości metod fizjoterapii było przeciwskazane dla osób chorujących na raka. Powszechnym zaleceniem dla chorych z powodu nowotworów złośliwych było prowadzenie oszczędnego trybu życia i unikanie wysiłku fizycznego. Unikanie ćwiczeń i ruchu wprawiało w ruch błędne koło. Spadek aktywności fizycznej osłabiał poddane leczeniu onkologicznemu ciało jeszcze bardziej. W konsekwencji zwiększała się niesamodzielność pacjentów, ale też jak się okazuje pogarszały się również wyniki leczenia choroby nowotworowej. Mijały dziesięciolecia, a obawy dotyczące ćwiczeń fizycznych nie potwierdziły się i obecnie wiadomo, że są bezpiecznym sposobem zapobiegania następstwom leczenia i przywracania sprawności psychofizycznej.
Kiedy ogłosiłam kolejną edycję lomi badania „Wsparcie masażem pacjentów onkologicznych i paliatywnych” miałam wiedzę opartą o amerykańskie badania z zakresu masażu onkologicznego i paliatywnego, oraz moją gotowość do działania. Strach też był, ale zniknął, w momencie, kiedy spotkałam się z pierwszą osobą, a potem kolejną i kolejną. Z każdą z pacjentek szczegółowo rozmawiam przed spotkaniem, pytam o sprawy medyczne, fizyczne, emocjonalne. Pytam o drogę jaką przeszły. Problemy z równowagą, obrzęki limfatyczne, brak czucia w dłoniach i stopach to tylko część dolegliwości jakie się pojawiają po leczeniu onkologicznym. Sterydy, antydepresanty, leki przeciwbólowe, nasenne. I to poczucie oddzielenia od ciała. Odległość od siebie z kiedyś, jest tak daleka, że już nie wiadomo czy osoba na zdjęciu sprzed roku czy dwóch lat to ten sam człowiek, czy może ktoś przypominający kogoś…
I ten moment, kiedy pytam: „Mogę pomasować twoją głowę, twarz, czy może jeszcze nie teraz?” A one zdejmują peruki i choć są przepasane ręcznikiem, stoją przede mną nagie, najbardziej wrażliwe i miękkie jakie tylko mogą być. Chyba jeszcze nigdy nie użyłam słowa „zaszczyt”, kiedy kogoś masuję, bo wielkie słowa bywają nadużywane. Ale tym razem nie znajduję innego. To zaszczyt móc dotykać tak bezbronnego centrum kobiety jakim jest głowa po chemioterapii.
Rozmawiamy na tematy szpitalno-medyczno-lekarskie. „Czego Ci brakowało od tej strony medycznej w czasie leczenia najbardziej? Czy czułaś się zaopiekowania przez lekarzy, a może czegoś zabrakło?” „Moje leczenie jest paliatywne, więc za dużo się nie wypytuje, nie ma się życzeń. Dopóki są jakieś metody leczenia to jest ok”. „Możecie mnie pytać o wszystko”, zapewniam moje pacjentki. Ale nie pytają. Tylko po masażu mówią: „nie wiedziałam, że tak bardzo zależało mi na dotyku i na tej bliskości i czułości jaką czułam w trakcie masażu.”
Chciałabym, żeby masaż pomógł moim pacjentkom w badaniu. Żeby nie wypadał im kubek z poranną kawą z dłoni i żeby łatwiej im się pisało SMS na klawiaturze telefonu, żeby czuły się bezpiecznie w swoim ciele i nie traciły równowagi na prostej drodze. Nie mogę tego zagwarantować, a one jakby ubiegając moje słowa mówią: „bo tu tak naprawdę o ten dotyk chodzi najbardziej”.
Dlatego, mimo że słowo „masaż” tuż obok „pacjent onkologiczny” budzi dużo kontrowersji, niepokoju, dziwnych reakcji i strachu podjęłam decyzję: onko lomi badanie będzie trwało, a w przyszłości każda osoba, która zgłosi się do mnie i będzie po leczeniu onkologicznym doświadczała efektów ubocznych lub potrzebowała wsparcia masażem w leczeniu, zostanie przyjęta za darmo. Dlatego jeśli znasz kogoś, kto może potrzebować takiej pomocy, proszę przekaż wiadomość. Może uda się codzienność uczynić ciut znośniejszą dzięki temu słowu na „m”.
Tymczasem odpoczywam po bardzo emocjonującym tygodniu i przygotowuję się na kolejne dni. Trochę jestem gotowa, a trochę też się boję. Ale wtedy przypominam sobie słowa „bo tu tak naprawdę o ten dotyk chodzi najbardziej”, więc przytulam mojego psa, proszę o przytulenie Pana Męża, żeby potem móc dalej robić swoje. Dotykać innych tak jak umiem i lubię najbardziej.