Kiedy mój mąż zachorował na Covid19 ślubna formułka „w zdrowiu i chorobie”, nabrała realnego ciała. Takiego, które jest chore, rozpalone, słabnące z dnia na dzień. I kiedy kończyły mi się pomysły jak mogę pana męża wspomóc, tuż przed decyzją o zadzwonieniu na pogotowie, po prostu go pomasowałam. Potem wpakowałam do wanny, wyszorowałam, natarłam olejkami, których i tak nie mógł poczuć, głaskałam i kontrolowałam temperaturę. Po pierwszym masażu, ciało zaczęło reagować i gorączka w końcu zaczęła spadać. Masowałam go przez pięć kolejnych dni, bo terapia przynosiła efekty, a ja tylko tak mogłam realnie pomóc.
Kiedy mojemu teściowi podagra dała popalić, a stopa spuchła tak, że nie mógł na niej swobodnie stawać i lekarstwa nie przyniosły efektu, masowałam obie jego nogi przez 3 dni z rzędu, aż czerwone znowu nabrało koloru skóry, a stopa mieściła się w papciach.
Kiedy mój pies choruje, kiedy nie może sobie znaleźć miejsca, bo właśnie przeszedł operację, kiedy boli go brzuch i w nocy musimy spacerować po Pucku – zawsze jestem blisko dotykiem. Głaszczę jego grzbiet, masuję brzuszek, drapię ulubione miejsce na potylicy i słucham, jak oddycha coraz spokojniej, jak rozluźnia mięsnie, a on w końcu może położyć się na boku.
I choć to ja byłam osobą wspierającą, z każdym obdarowanym dotykiem, zupełnie przy okazji i nieświadomie pogłębiała się nasza relacja. Mąż jest mi bliższy i emocjonalnie dojrzalszy, z teściem mam tak, jak z własnym tatą nigdy mi nie było dane, a pies i tak oddaje swoją miłość z nawiązką, ale zrobił się bardziej przylepny i przysięgam, że czuję wtedy jak z niego przelewa się coś dobrego do mnie.
Stoję u progu ogłoszenia kolejnego ogólnopolskiego badania ankietowego poświęconego potrzebom bliskości fizycznej/empatycznego dotyku lub elementów masażu w czasie choroby. Jak wspierać dotykiem osoby chore i cierpiące fizycznie (zarówno przewlekle jak i przy lżejszych dolegliwościach typu angina/grypa). Jak i czy w ogóle wtedy włączać dotyk? Jakie jest nasze doświadczenie w tym temacie (jako osoba, która kiedyś chorowała lub wspierała chorego bliskiego)?
Dokładnie w dwa lata po przeprowadzeniu pierwszej ankiety co myślimy o masażu jako społeczeństwo i opublikowaniu raportu na mojej stronie internetowej https://agnieszkakawula.pl/ogolnopolskie-badanie-ankietowe/ zrobię kolejne kroki. Bo przecież często nawet nie wiemy, że możemy o ten dotyk poprosić. Pojawia się wstyd, a to nie chcemy kogoś obciążać, a po co zabierać czas. Wielu może nawet nie wiedzieć, że empatyczny dotyk zajmuje kilka sekund, a przynosi tak wiele dla obu stron.
Regularnie otrzymuję od Was mini raporty z Waszego świata dotyku. To świadectwa, które zachęcają mnie do tego typu badań, za jakie się zabrałam.
„Z mojej pracy z tańcem terapeutycznym u seniorów w domu opieki też wynika, że dotyk nawet kilkusekundowy daje wiele radości. Twarz moich podopiecznych się zmienia, gdy złapię ich za dłoń, czy kiedy dotknę ramienia. Uśmiechają się szeroko, oczy zaczynają im błyszczeć, policzki dostają rumieńców. Nigdy nie zapomnę jednej pani, która dużo płakała, nie było z nią kontaktu, a na zajęciach potrafiła się uśmiechnąć, powiedzieć „dziękuję”.
„Mam za sobą doświadczenie masowania przyjaciółki, która odchodziła na ciężką chorobę. Widziałam jak delikatny masaż przynosi jej ulgę. Jej ciało potrzebowało czegoś więcej niż tylko mycia i przebierania”.
„Jakiś czas temu masowałam seniorów w świetlicy pewnej fundacji. Tam były osoby głównie z poważną demencją, często prawie bez kontaktu. To było niesamowite widzieć jak zwykły masaż dłoni potrafił rozluźnić zastygnięte rysy twarzy, jak wyrównywał się oddech.”
„Jestem wolontariuszką w domach opieki i pomagam osobom starszym osobom, które mieszkają samotnie. Czasem załatwiam im sprawy, czasem posiedzę i napijemy się herbaty, ale bardzo często jest tak, że moje podopieczne szukają przede wszystkim kontaktu fizycznego. Uścisną dłużej, przytrzymają za dłoń i nie chcą puścić. A te osoby, z którymi nie ma logicznego kontaktu, wpatrują się we mnie tak intensywnie, jakby wszystko w nich mówiło „dotknij mnie”, więc to robię, a w ich oczach coś się zmienia i to jest dobre.”
Ostatnio w sobotę znajoma napisała do mnie „Zobacz ten post” i przeczytałam o Hospicjum w Katowicach, i tym, ile dobra przyniósł podopiecznym masaż dłoni. Dłoń przyłożona do drugiego ciała to jakby serce do serca mówiło. Warto o tym pamiętać.
Czytam teraz książkę reporterską „Chłopki” Joanny Kuciel-Frydyrszak i myślę jakie to szczęście żyć w czasach, kiedy tyle mówi się o empatii, miłości, wadze przytulania. Nasze prababcie i babcie miały tak inne doświadczenia. I nie mówimy tu o jakichś zamierzchłych czasach! Wyobraźcie sobie, że macie 5 lat i codziennie zasuwacie na pole.
„W Polsce międzywojennej 64 procent gospodarstw na wsi uznawano za niewystarczające, a 40 procent wiejskich kobiet za zbędne. Pasionka to zwykły los chłopskiego dziecka. Budzone o świcie, prowadzi zwierzęta na pastwisko, zwykle krowę, czasami przez całą wieś (…) a późnym wieczorem spędza ją z powrotem do gospodarstwa.
(…) pieszczot, uścisków i całusów dzieci wiejskie nie znają prawie; matka to jeszcze tam niekiedy w wolnej chwili pogłaszcze dziecko po głowie, ale ojciec chyba tylko okaże swoją miłość dla dziecka, że przywiezie mu w święto obwarzanek z miasta. Rodzinę wieśniaczą zespala i podtrzymuje nie miłość, lecz wspólna praca w celu zgromadzenia środków do życia wykonywana”.
Dlatego zachęcam, dotykajmy się czule. W zdrowiu czy w chorobie, a może zwłaszcza wtedy. Jeszcze nie mam na tę zachętę dowodów w postaci wyników moich badań, ale są inni mądrzejsi naukowcy, którzy już od lat zajmują się choćby badaniem wpływu cielesnej bliskości, która może nawet uśmierzyć ból, jak twierdzą badacze z University of Colorado w Boulder.
Przeprowadzono eksperymenty z udziałem ponad 20 heteroseksualnych par. Kiedy partnerzy siedzieli obok siebie, dochodziło do synchronizacji rytmu serca między mężczyzną i kobietą. Kiedy jednak u kobiety eksperymentatorzy wywołali łagodny ból, połączenie to zanikało. Gdy natomiast para mogła chwycić się za ręce, synchronizacja powracała, a nasilenie bólu malało. Badacze twierdzą przy tym, że redukcja bólu jest tym wyraźniejsza, im większa jest empatia partnera.
Empatia to potężne narzędzie, warto z niego korzystać i je pielęgnować. Obcy czy bliski dotknij go w potrzebie i zobacz co się stanie.