– Ale mnie przeczołgałaś – powiedziała Ania po zakończeniu pierwszego dnia kursu nauczycielskiego.
To był dla mnie wyjątkowy czas. Pierwszy raz przekazałam wiedzę, jak uczyć masażu lomi lomi, mojej „oryginalnej” uczennicy! Ania przyjechała na kurs lomi od podstaw dwa lata temu. Była sfrustrowana pracą etatową, pełna obaw, czy droga masażu przyjmie się u niej na tyle, że będzie w stanie się z tego utrzymać. Nie wiedziała, jak to życie się potoczy, ale masować bardzo chciała. I masowała! Odeszła z pracy, nieśmiało zaczęła lomi praktykę, dała sobie szansę i wygrała.
Przez te dwa lata widziałam, jak się rozwija, rozwiewa swoje wątpliwości i jak stosuje jedynie słuszną zasadę autentyczności. Dlatego jestem spokojna o jej uczniów. A pierwszy zgłosił się już w drodze powrotnej do domu, w dodatku zanim Ania wrzuciła jakikolwiek post z informacją, że może uczyć.
Jako nauczycielka miewam wątpliwości. Czy aby na pewno dobrze nauczyłam. Bywały reklamacje i żale, bywały oczekiwania, których nie byłam w stanie spełnić. I choć w całej mojej karierze to tylko kilka tego typu informacji, na kilkadziesiąt, to jednak nigdy nie wiem co będzie, kiedy ktoś pójdzie do swojego świata i co zrobi z tym, czego się nauczył.
Obecność Ani na kursie nauczycielskim jest dowodem na to, że nauczyłam ją świetnie masować. W krótkim czasie pokonała w cholerę przeciwności, doszlifowała technikę tak, że nie mam wątpliwości, co się teraz w życiu Ani będzie działo ?
– Wiedziałam, że będzie intensywnie, ale nie spodziewałam się, że tyle mi się w głowie poprzestawia – usłyszałam, kiedy odprowadzałam Anię do taksówki.
Sama też czuję się porządnie wyciśnięta. Wytoczyłam najtrudniejsze pytania, tak by Ania miała szansę wyjąć z siebie to, co ją jeszcze zawodowo ogranicza. Oj wiła się i broniła, ale znalazła odpowiedzi, które zmieniają „wszystko”. Cieszę się, że jeszcze mam tę moc ?
Nie wiem jak długo będę uczyć lomi od podstaw. Może rok, może dwa. Wiem, że pracuję właśnie nad kolejnym etapem mojego życia zawodowego i nie boję się tych zmian. One są naturalną konsekwencją tych lat, które mam za sobą. Postaram się wyszkolić tylu lomi nauczycieli, ilu zechce do mnie przyjechać, żeby mieć do kogo odsyłać przyszłych lomi terapeutów. Tymczasem, może ktoś w okolicy Lublina myśli o nauce, zamiast do mnie, niech jedzie do Ani. Nauczycieli i uczniów wystarczy dla każdego! O to też jestem spokojna ?