Czuję się pusta – bo mam wrażenie, że dziewczyny z kursu lomi dla praktyków, wyłowiły ze mnie odpowiedzi na wszystkie zadanie pytania, a było ich setki w ciągu 4 dni. Bywało, że wychodziłam z toalety, a tam stała któraś z dziewczyn: „- Aga, mam jeszcze takie pytanie…”
Czuję się też pełna, bo ich chłonność i ciekawość sprawia, że ta robota nauczyciela nabiera jeszcze więcej sensu. Im więcej przekażę, im więcej opowiem, im bardziej zainspiruję, tym więcej osób skorzysta z ich masażu, doświadczenia i wrażliwości.
Kurs dla lomi praktyków przygotowałam tak, by każdy uczestnik naprawdę poczuł, co dany ruch w tej lomi technice znaczy, czemu służy, jak go dopasować do człowieka, który więcej w życiu nie może niż może. Nie zdradzałam żadnych nowych trików bo choć one są, dla mnie sztuka zaawansowanej praktyki tego masażu, bardzo często polega na rezygnacji z jakiegoś ruchu. Ważne jest co robić, kiedy wiele technicznie zrobić się nie da ze względu na ograniczenia ruchowe czy chorobę danego pacjenta/klienta. Ważne, żeby nie bać się czyjegoś bólu, rany, opuchlizny. Ważne też, żeby rozumieć, jak reaguje ciało poddane masażowi lomi lomi. A rozumienie też przekłada się na głębsze czucie i większą pewność przy stole do masażu.
Każda edycja kursu jest wyjątkowa i choć jej program realizuję w pełni, to są odstępstwa, są różni goście, są niespodzianki. Tym razem niespodzianką było spotkanie z prezes fundacji PoMoc, Ewa Majkowska, (doświadczoną pielęgniarką). Opowiadała o pracy z kobietami zmagającymi się z chorobami onkologicznymi, czego potrzebują, jak z nimi rozmawiać, jak ważny jest empatyczny dotyk i masaż.
Ucztą merytoryczo-intelektualną z dawką humoru był wykład Zbyszek Kowalski eksperta i praktyka komunikacji medycznej. Zbyszek w ciągu godziny udowodnił, że nie ważne jak długo zajmujesz się lomi lomi, ważne jak o nim opowiadasz, jak traktujesz klienta, ale też jak bardzo szanujesz siebie samego.
Wizyta w Senior – Dom Opieki Seniora to była nauka empatii, wrażliwości, szacunku i nowych możliwości technicznych masażu lomi lomi. Dyrektor Iwona Ostrowska opowiadała o potrzebie bliskości i dotyku wśród podopiecznych, ugościła nas i zadbała o zapas chusteczek higienicznych, bo łez wzruszenia było sporo.
Fizjoterapeutka Magdalena Uścińska podzieliła się swoim doświadczeniem i cierpliwie czuwała nad ekipą, kiedy trzeba dodawała odwagi, uwrażliwiała, wprowadzała w tajniki demencji, starości i pokazywała, jak ważna jest nasza praca. Bez Magdy byłoby nam trudniej. To takie ważne mieć innych fachowców po swojej stronie, którzy wierzą w naszą pracę, którzy ją wspierają, a nawet zachęcają do niej i rozbudzają ciekawość do dalszego rozwoju.
Dziewczyny wyjechały z kursu z przekonaniem, wiedzą, umiejętnościami i otwartością na spotkanie z pacjentem, który doświadcza przewlekłego bólu czy zmaga się z przeróżnymi chorobami. Bo hawajski masaż lomi lomi jest szalenie mądrą techniką, a w rękach wrażliwych terapeutów, którzy wiedzą jak i po co jej używają, to potężne wsparcie w służbie drugiemu człowiekowi.
Nie ma dwóch takich samych kursów, ale jest jeden wspólny mianownik, przyjeżdżają na nie osoby, które chcą wiedzieć więcej i mają potrzebę zrozumienia lomi techniki i mądrości. Aha i ta grupa to był zdecydowanie cappuccino team
Na tym kursie rozpoczął się też bardzo ważny projekt nie tylko dla mnie, ale wierzę, że też przysłuży się wielu. Ponieważ dużo przełomowych życiowo dla mnie spraw miało swój początek na Białej 6 w Rumi, tam też powstaje film dokumentalny, o wrażliwości, czułości, i o tym jak bardzo dotyk łączy. Tina Antonina towarzyszyła nam czułym okiem kamery. To był dzień kumulacji niezwykłych wrażeń i dawki miłości, z jaką na codzień rzadko mamy kontakt…
PS
Edycja wiosenna lomi kursów dobiegła końca. Kolejne dwa terminy jesienią. Połowa miejsc zajęta, pracujemy w grupie 10 osobowej. We wrześniu podam grafik na przyszły rok. Zapraszam po nowe doświadczenia. Zapisy przez formularz