Czy masażysta zawsze musi zapytać pacjenta o zgodę, zanim zacznie terapię dotykiem? Czy jeśli nie ma tak zwanego kontaktu logicznego z chorującą osobą, mimo wszystko można wspierać ją masażem? Po czym poznać czy taka forma dotyku jest przez pacjenta akceptowana? Jak dotykać by nie naruszyć godności chorego? Dlaczego ego terapeuty jest przeszkodą w terapii masażem? Czy dotyk w ciężkich chorobach, a nawet w samej agonii jest potrzebny, ważny i etyczny? A może nieetycznym jest powstrzymywanie się przed dotykiem, który może być leczniczy, wspierający dla pacjenta?
To tylko kilka pytań, które towarzyszą mi od stycznia bardzo intensywnie w moich działaniach wolontariatu dotykowo-masażowego. Odpowiedzi nie znajdę w kodeksie etycznym pracy masażysty, bo takiego nie ma. Szukam ich w doświadczaniu innych terapeutów, własnej uważności w pracy i błędach, które popełniam. Jestem na samym początku oswajania i szukania sposobów na budowanie relacji z osobami, którym choroba odebrała podstawowe możliwości skomunikowania się ze światem.
Bywam zagubiona, bo kiedy podchodzę do szpitalnego łóżka do pacjenta, chciałabym, żeby czuł się przy mnie bezpiecznie. Niedługo wystąpię na konferencji, podczas której opowiem o etyce dotyku. Czy cokolwiek o niej wiem? Przez 15 lat praktyki masażowej pracowałam z klientami i pacjentami, którzy świadomie przychodzili do mnie na masaż. Wystarczyło, że przestrzegałam podstawowych zasad na linii pacjent-terapeuta i było dobrze. Szczerze? To jest proste.
Wolontariat masażowy postawił przede mną pytania o dotyk w czasie choroby. Czy mam prawo dotykać kogoś, kto prawdopodobnie nie jest nieświadomy stanu w jakim się znajduje? Czy i jaki jest sens dotykania człowieka w ciężkiej chorobie lub tuż przed śmiercią? Jak przy pomocy dotyku można przywrócić godność osobie ciężko chorej? Jak masować, kiedy tyle jest przeciwskazań do samego masażu?
Jak wiecie ostatnie pół roku próbowałam i troszczyłam się o podopiecznych masażowo tak, jak umiałam najlepiej. I choć czułam, że to, co robię, przynosi ulgę i wytchnienie, większość pytań pozostała u mnie bez odpowiedzi. Na szczęście są ludzie bardziej doświadczeni, wrażliwsi i mądrzejsi. Na moje szczęście, dzielą się swoją wiedzą.
Dzięki inspirującej fizjoterapeutce Joannie Tokarskiej, która co tydzień rozmawia na swoim kanale Fizjopozytywni, z ekspertami z różnych zakamarków świata fizjo, poznałam terapeutów, których słuchałam z dużym wzruszeniem i ekscytacją.
Ostatnio, przez kilka dni chodziłam jak w transie, zafascynowana Eweliną Mocarską, specjalistką pracy z dziećmi z wyzwaniami rozwojowymi, całościowymi zaburzeniami rozwoju, mózgowym porażeniem, zespołami genetycznymi. Duża część pracy pani Eweliny to budowanie indywidualnych systemów komunikacyjnych. Tam, gdzie pozornie nie ma możliwości kontaktu, ona szuka i często znajduje.
Podobne wrażenie zrobił na mnie Wojciech Kozłowski, fizjoterapeuta z ponad 20-letnim doświadczeniem w pracy z dziećmi głęboko niepełnosprawnymi. Jak sam Pan Wojtek mówi: „te dzieci potrafią tylko wołać, ale otoczenie nie zawsze chce je usłyszeć”. Nie ma trudnych dzieci, po prostu nie udało się nam jeszcze z nimi skomunikować i stworzyć bezpiecznej relacji.
A kiedy posłuchałam jak o pracy z pacjentem w śpiączce mówi Grzegorz Biliński – specjalista w dziedzinie pracy z pacjentem z ograniczoną świadomością – kilka dni nie mogłam sobie znaleźć miejsca, bo wszystko się we mnie układało jakby od nowa.
W pracy wolontaryjnej dotykam osób schorowanych, niesamodzielnych, obolałych. Wielu moich podopiecznych od dłuższego czasu nie opuściła łóżka, z wieloma nie ma możliwości porozumiewania się werbalnego. Wielu nie jest w stanie samodzielnie się poruszyć. Wielu w ciągu paru miesięcy umrze. Ich rzeczywistość bywa wypełniona strachem, chaosem, hałasem, nieprzyjemnymi dźwiękami, brakiem przewidywalności. Dlatego to czy i w jaki sposób są dotykani, bywa kluczowe dla ich poczucia bezpieczeństwa i dobrostanu. Ciało w chorobie nie jest przedmiotem, które niczego nie czuje i nie odbiera bodźców. Ono odczuwa otoczenie, zbiera i wartościuje to, czego doświadcza: dotyk spokojny, czy dotyk nerwowy.
Piątkowa wizyta w Zakładzie Opiekuńczo Leczniczym Centrum Pomocowe Caritas i Warsztat Terapii Zajęciowej Gdynia była jedną z tych przełomowych. Tak jakby wszystko to, czego dowiedziałam się od pani Eweliny, panów Wojtka i Grzegorza, otworzyło kompletnie nowe drzwi. Przy tych pacjentach, przy których czułam się zagubiona i niepewna, powiedziałam sobie, że znajdę drogę do komunikacji, choćby nie wiem, ile czasu i wizyt miało mi jeszcze na to zejść. I tak pani Helena, od której w ciągu dwóch miesięcy tylko dwa razy udało mi się uzyskać zgodę na dotyk, tym razem nie dość, że pozwoliła to jeszcze się do mnie uśmiechnęła. A ta Pani się nie uśmiecha. W ogóle. Nie potrafię Wam tego opisać. Ja się popłakałam, pani Helena się uśmiechała i tak to szło.
I żeby nie przeciągać, ten piątek uświadomił mi naprawdę dobitnie, że nie chodzi o to czy ktoś Ci poda szklankę wody na starość, ale czy z troską dotknie Twojej dłoni. Czy ktoś otrze mgłę z kącików Twoich oczu po nocy. Albo czy wytrze stróżkę śliny z Twojego sparaliżowanego policzka, albo podłoży ręcznik, żebyś nie moczył sobie klatki piersiowej. Albo czy zauważy, że Ci gorąco w upalny dzień i zdejmie z nóg prześcieradło.
Nie chodzi o to czy ktoś Ci poda szklankę wody na starość lub w chorobie, ale czy pomoże Ci się z niej napić i będzie przy tym cierpliwy, uważny i pozwoli Ci pić w swoim tempie.
Albo kiedy Twoje dłonie będą zimne, ogrzeje je swoimi. Albo zamiast przypadkowej telenoweli, puści Ci Twoją ulubioną muzykę, przy której odżyje cień wspomnień z koncertu w środku lata.
Te najmniejsze gesty, znaczą najwięcej i choć wydaje się, że nie mają wiele wspólnego z terapią, to właśnie one są najważniejszym jej budulcem.
PS Piątek przyniósł nie tylko przełom w mojej pracy wolontaryjnej, ale też nowe miejsce, które zaprosiło mnie do współpracy. I tak od września zaczynam #WolontariatDotykowoMasażowy z kolejnym Zakładzie Opiekuńczo Leczniczym Caritasu, Dom na Fromborskiej w Gdańsku.
PS2 Gdyby ktokolwiek miał chęć wesprzeć moje działania i projekty związane z empatycznym dotykiem, może to zrobić przez rzutkę.