Gdynia. Chodnik. Skrzyżowanie ulicy Legionów z Redłowską. Zwykły dzień, jakich wiele w naszym życiu. A jednak…
– Mamo, a czy jak będę dorosła to będę pamiętała swoje imię? – pyta około pięcioletnia dziewczynka.
– A teraz nie pamiętasz? – dziwi się matka?
– No nie zawsze… A czy to takie ważne by znać swoje imię?
Więcej już nie usłyszałam… I choć obie minęły mnie dość szybko, jeszcze długo pozostały ze mną w myślach.
Czyż to nie genialne?! To jest dopiero oświecenie! Mieć w nosie nawet swoje imię. Nie przywiązywać się do nazw. Być NIKIM. BYĆ.
Dzień dobry, mam na imię Agnieszka, jestem pisarką, dziennikarką, terapeutką ciała. Bla bla bla. Mieszkam w Iserlohnie. Marzę o… Bla bla bla… Czy to ważne? Nazwy, kolejne nazwy… Bawimy się w tę grę tu, więc są i nazwy, ale dla mnie najwięcej dzieje się pomiędzy nimi, poza nimi, bez nich. Ostatnio widziałam poruszający performens „Minuta ciszy” Mariny Abramovic. Artystka siedzi na krześle. Kto chce może usiąść naprzeciwko niej. Ale nie usłyszy nic, prócz ciszy i tego wszystkiego co w niej mieszka. Uważne słuchanie akordów ciszy. Uważne bycie z drugim człowiekiem. Uważność… I wśród obcych osób zjawia się on, była miłość. Ach ileż tam wszystkiego w tej jednej minucie… czas mija. On odchodzi. Ona zamyka oczy. Otwiera. Naprzeciwko niej kolejna osoba. Wszystko zostało wypowiedziane, choć nie padło ani jedno słowo.
Czasem też łapię się na tym, jak ta mała dziewczynka, że nie pamiętam swojego imienia, nie czuję przynależności o żadnego kraju, nie mam ochoty niczego nazywać, a moja przeszłość wydaje mi się taka obca, a jednak przecież te lata za mną przeżyłam ja sama. Tak bardzo się zmieniłam. Mogę powiedzieć, że jestem coraz bliżej siebie, że poznaję siebie i daję się samej sobie zaskakiwać. Czasem stawiam opór nowej wersji mnie, a czasem witam z otwartymi ramionami. I mogłabym tak jak Abramovic usiąść za stołem i zaprosić na minutę ciszy wszystkie wersje mnie. W każdej znalazłabym coś nowego i coś obcego mnie z teraz…
Bycie NIKIM. Tu, w Niemczech, na świadomej „emigracji” trenuję to bycie nikim dość intensywnie. Nikt mnie nie zna, więc odpada mi co sobie o mnie pomyślą inni, zupełnie się tym nie przejmuję. Z nikim nie mogę się swobodnie porozumieć po niemiecku, więc też dużo mi odpada i trzeba sobie radzić z komunikacją inaczej. Mojej duszy to pasuje. Czasem tylko człowiek się buntuje i chce nawiać ;-). Uczę się tu bycia inaczej. Na własne życzenie. I choć życzenie się spełnia i powinno być sielsko, to czasem bywa w drugą stronę. Bo idę innym szlakiem, nową drogę odkrywam, odsłaniam to, co mam w sobie, a czego kiedyś nie widziałam. A jak się karczuje dżunglę to można się całkiem napracować, a i czasem jakiś dziki zwierz wyskoczy i wystraszy struchlałe dziewczę.
Mam na imię Agnieszka, ale zdecydowanie nie jestem tą sprzed wyjazdu, choć znajome akcenty migoczą ;-).
W każdej chwili wiem, że mogę przestać być NIKIM i wrócić gdzieś, gdzie poczuję się swojsko. Gdzie ktoś powie, jesteś taka, ale fajnie! Albo powie że do dupy ta Kawula, to pewnie z banana zrobi się na chwilę smutna buźka. Ale teraz dla mnie nie jest ważne by pamiętać swoje imię, a kiedy ktoś pyta mnie o coś z mojej przeszłości czasem muszę się mocno zastanowić by sobie coś przypomnieć i dziwię się, że to wszystko przydarzyło się jednej Kawuli ;-).
I nie wiem jak zakończyć ten tekst. Więc chyba go tak zostawię, a gdyby ktoś miał jakieś pytania albo pomysły na zakończenie, proszę śmiało wpisywać się poniżej. Jutro nowy miesiąc się zaczyna, więc wszelkie nowe początki i wersje mnie mile widziane 😉
Bezimienna

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się z innymi!
Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino. Z przyjemnością dam się zaprosić.
Nazywam się Kawula.
Agnieszka Kawula
Jestem jak Bond, James Bond. Moje super moce to hawajski masaż Lomi Fizjo oraz automasaż. Jestem dziewczyną z YouTube’a. Ciągną do mnie jednorożce i kocham cappuccino. Mam najfajniejszego psa terapeutę!


Nie przegap kolejnych wpisów!
Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!
Może Cię również zainteresować
Najpierw umarła moja babcia. Akurat trwał kolejny indywidualny kurs lomi lomi, kiedy dostałam wiadomość. W tym czasie mój pies słabł. Ze spaceru na spacer było coraz trudniej. Guz, który wyrósł spod ogona, wymagał mocnych tabletek, …
Od dziś jestem oficjalnie instytucją szkoleniową! Taką uznawaną przez Urząd Pracy. Dzięki temu, osoby, które dostaną dofinansowanie od Państwa, na prowadzenie działalności gospodarczej, mogą zamarzyć sobie kurs Lomi Lomi Fizjo i szkolić się u mnie. …
Co można robić o 7.44 w niedzielę? Na przykład zapisywać się na kurs online ze specjalistką ze Stanów, od masażu ostatecznego, dla chorych i cierpiących. Od ponad dwóch tygodni śledzę wszystko co tylko zdołam znaleźć …