Dawno dawno temu, a może to wcale nie było tak dawno temu i nie za siedmioma górami i nie za siedmioma lasami Kawula, a raczej jej cień poszedł na masaż Lomi Lomi… I życie wróciło… I wracało przez pół roku… Aż Kawula nabrała sił i wyruszyła w dalszą drogę by sama nauczyć się tej hawajskiej pracy z ciałem… Dla mnie jako terapeutki i nauczycielki Lomi Lomi Nui to była miłość od pierwszego dotyku i oddechu. Absolutnie się zakochałam i pozostaję w stanie zakochania już osiem lat. Miałam przyjemność towarzyszyć setkom osób w ich pięknych przemianach i odkryciach. Nieustannie zadziwia mnie każde kolejne spotkanie i zachęca do coraz większej uważności, wsłuchiwania się w mowę ciała, szept emocji i duszy moich klientów. Zachęca do własnego rozwoju i elastyczności w ciele i umyśle. Na przestrzeni lomi lat sama przeszłam niejedną transformację która zawsze wzmacniała jakość robionego przeze mnie masażu. Dlatego teraz głos daję moim klientom, dzięki którym pozostaję w nieustającym lomi zachwycie i którzy lepiej niż wszystkie mądre opisy oddadzą ducha tego masażu.
Przedstawiam Wam nowy cykl wywiadów, który przybliży ideę samego hawajskiego masażu świątynnego jakim jest Lomi Lomi Nui. Co to za twór, czym jest dla moich klientów, jak bardzo dzięki niemu zbliżyli się i otworzyli na samych siebie. Do przygody zaprosiłam też obraz w wykonaniu Karoliny Czerwińskiej(ilustratiks). To właśnie jej ilustracje będą wisienką na lomi torcie! Każdy wywiad to  nowy obrazek, więc będzie twórczo, kreatywnie, kolorowo, lomisiowo ;-)!
 
Anna, 46 lat, coach, mediator, opiekunka, Gdynia, Schwerte-Ergste (Niemcy)
 
Na ile masaż Lomi Lomi Nui był Ci wcześniej znany i dlaczego zjawiłaś się na sesji?
Doświadczałam różnego rodzaju masaży. Jeździłam po SPA, miałam masaże po kontuzjach sportowych i wypadkowych, oddawałam się w ręce terapeutów i to były masaże lecznicze, ale o Lomi Lomi Nui nie słyszałam. Różne rzeczy o nim czytałam, ale to czego doświadczyłam u Ciebie żaden tekst nie opisywał… Zanim przyszłam do Ciebie wiedziałam, że potrzebuję kogoś komu będę mogła nie mówić, a ta osoba będzie doskonale wiedziała w jakim miejscu i z jakim natężeniem moje ciało potrzebuje uważności. No i byłam bardzo ciekawa i samego masażu i osoby, która go wykonuje. A jak się zamawia to się zjawia… I zjawiłaś się Ty!
Wielka radość dla mnie z takich spotkań!
I to czuć! Dla mnie, zwłaszcza na tym pierwszym spotkaniu, miała niezwykłe znaczenie Twoja energia, śmiejące się oczy, empatia i szacunek do ciała który momentalnie czuć. Kiedy się pojawiłaś w drzwiach miałam wrażenie, że jesteś otoczona słońcem. Dzięki temu jakikolwiek stres czy napięcie znikają. Jesteś jak taki elf z różdżką, który jednym machnięciem zabiera wszelkie obawy. A w czasie masażu byłaś totalnie stopiona z moim ciałem, miałam wrażenie, że nie ma Ciebie i czułam, że jestem sama z sobą… Nie czułam dyskomfortu czy jakiejkolwiek ingerencji osoby trzeciej. Ciężko to wyrazić słowami…
Spróbuj opisać Lomi Lomi Nui swoimi słowami, czym jest dla Ciebie?
To  masaż, który daje przede wszystkim niesamowite wyciszenie, relaks i otwarcie na siebie. We mnie nie było żadnego spięcia, nawet jeśli coś się pojawiało to miałam wrażenie, że Twój dotyk roztapiał każde uczucie dyskomfortu. To co mi przychodzi do głowy to porównanie tego totalnego relaksu i odpuszczenia z tym, jakiego można doświadczyć po wysiłku fizycznym. Osoby intensywnie biegające mogą coś o tym powiedzieć. To stan bez umysłu. Miałam wrażenie, jakbym się unosiła w powietrzu albo w wodzie…
Czy coś Cię zaskoczyło w trakcie sesji?
W pewnym momencie bardzo się zadziwiłam bo miałam wrażenie, że masujesz moje wnętrzności, zwłaszcza przeponę! Miałam wrażenie, że włożyłaś mi w splot słoneczny ręce przynajmniej po nadgarstek i rozmasowywałaś mi kamień. To nie było nieprzyjemne, po prostu inne. Dopiero wtedy poczułam jak bardzo byłam w tamtym miejscu spięta…
Czy mój oddech miał znaczenie w trakcie masażu? Bo przecież jest słyszalny i dość specyficzny…
Wydawałby się może dziwny, gdybyś o nim nie uprzedziła. Ty o mnie zadbałaś i dokładnie wiedziałam co się będzie ze mną działo i nie było elementów zaskoczenia i dziwności. Dla mnie Twój oddech był nieodłącznym i pięknym elementem masażu i prowadził mnie przez wszystkie części sesji. Od pierwszego twojego oddechu brzmiałaś dla mnie jak ocean, jak fale które uwielbiam… Dzięki oddechowi dużo łatwiej weszłam w stan relaksu i praktycznie cały czas byłam gdzieś nad wodą, kiedy oddech zanikał czekałam żeby fale wróciły. Mnie to dodatkowo uspakajało…
Jak odebrałaś sam dotyk?
Była w nim niezwykła uważność. Odniosłam wrażenie, że moje ciało mówi, a Twoje słyszy. Mam szczególne miejsca, które wymagały Twojej pracy mniej albo więcej i Ty doskonale wiedziałaś jaka ma być intensywność dotyku i w jaki sposób pracować. To była niezwykła komunikacja poza słowami. Podobało mi się, że dbałaś o zachowanie intymności w trakcie sesji dzięki czemu mogłam się całkowicie odprężyć i odpuścić jakąkolwiek kontrolę. Dla mnie to było bardzo ważne.
Pamiętasz pierwszą myśl, albo uczucie po masażu?
Bezpośrednio po była we mnie totalna błogość i kiedy wyszłaś z pokoju zostawiając mnie w samotności, zastanawiałam się tylko jak długo ja tak mogę jeszcze leżeć bo zupełnie nie miałam ochoty wstawać… Nie miałam też potrzeby myślenia, nie pojawiała się potrzeba ruchu… Bardzo wolno wracałam do świata realnego.
A Twoje ciało jak się czuło?
Przede wszystkim miałam wrażenie, że ważę kilka kilogramów mniej. Byłam zdziwiona bo kiedy się ubierałam to rzeczy były na mnie po prostu luźne! Czułam się niesamowicie elastyczna i wiotka.
Przez kilka dni z podziwem patrzyłam na moje nogi i w okularach i bez i pod każdym kątem bo nie mogłam się dopatrzeć cellulitu! Tak mocno ruszyłaś mi limfę! To był fenomenalny „skutek uboczny” masażu! Oczywiście po pewnym czasie wszystko zaczęło wracać do normy, ale jednak nie mogłam wyjść z podziwu jak to fantastycznie podziałało!
Moje ciało było też absolutnie rozgrzane. Towarzyszyło mi uczucie gorąca łącznie ze stopami i dłońmi, które zazwyczaj mam zimne. Bardzo długo po masażu miałam ciepłe stopy, a dodatkowo czułam energię w dłoniach! Jestem osobą, która ćwiczy jogę i taka ciepłota mi się wcześniej nie zdarzała.
Poza tym miałam wrażenie całkowitego odetkania moich nozdrzy i uszu. Do tego stopnia, że zaczęłam czuć powietrze i to tak intensywnie, że niemal drażniło! Niesamowite…
Czy to co Ci powiedziałam po masażu miało dla ciebie znaczenie? Nazywam to takimi informacjami zwrotnymi od Twojego ciała dla Ciebie. Śmieję się, że w czasie masażu śnię sny dla kogoś…
Wszystko czego doświadczałam w trakcie masażu było dla mnie niezwykle spójne. Każdy ruch, oddech, atmosfera, zapachy… Też to, co powiedziałaś do mnie po samym masażu miało związek z tym, co się ostatnio w moim życiu dzieje. Całe spotkanie było jak układanie puzzli, dzięki któremu mogłam zobaczyć całość i to, co dotychczas nie było do końca dla mnie widoczne. Pojawiały się różne sygnały dla mnie w życiu codziennym, że powinnam zająć się swoją kreatywnością, ale dopiero w masażu poczułam to dosadnie, a to, co powiedziałaś do mnie po sesji było kwintesencją wszystkiego. Twoje słowa dodały mi skrzydeł i wiary w siebie, pozwoliły mi uwierzyć, że właśnie teraz jest TEN moment. Zobaczyłam jak sama siebie blokuję, jak dużo zależy właśnie ode mnie!
Czy pojawiły się jakieś małe-wielkie odkrycia PO?
Jasne, mnóstwo! Po samym masażu miałam wrażenie, że ile bym w siebie nie wlała czułam się jak gąbka, która wszystko momentalnie wchłania i jest sucho. Nie pamiętam takiej suchości, a byłam już w różnych temperaturach i nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Ilość płynów jaką pochłaniałam była ogromna. Nie chciało mi się tyle jeść. Przestało mnie ciągnąć do chłodnych napojów i chłodnego jedzenia. Mam teraz potrzebę picia i jedzenia ciepłego. Bez względu na panującą temperaturę na zewnątrz! Przed masażem nie jadałam za dużo mięsa, ale PO to mnie już totalnie odrzucało, drażnił mnie już sam zapach…
Ale wiesz co? Przede wszystkim jest się dużo uważniejszym na siebie, swoje potrzeby, na ciało. Kiedy przyszłam na masaż to był czas tylko dla mnie, nie patrzyłyśmy na zegarek i czas płynął zdecydowanie wolniej. Mogłoby się wydawać, że półtorej czy dwie godziny to nie jest wiele, ale dla mnie wszystko absolutnie zwolniło i się rozciągnęło! To były warunki sprzyjające otwarciu się na siebie samego. Dla mnie to był taki mały detox i duchowy i fizyczny.
Jest taki moment PO, kiedy jest się przygotowanym by dalej kroczyć tą zdrowszą ścieżką i podtrzymywać ten stan, ale to już wymaga pracy od nas samych i od nas zależy co z tym dalej zrobimy. To już nie jest tak, że się przeczyta coś w gazecie, że pszenica czy biały cukier szkodzą. Nie, to się czuje samemu, co jest dla nas dobre a co powoduje wręcz ból ciała. Przychodzi taki moment świadomego wyboru… Wejdziesz w nowe czy wrócisz do starego. Zawsze można pójść jeszcze na Lomi by podtrzymywać motywację i żyć blisko siebie ;-).

Słuchaj podcastu na ulubionej platformie

Kawula masaż Lomi Lomi

Nazywam się Kawula.
Agnieszka Kawula...

Wierzę, że empatyczny dotyk i masaż, budzi do życia oraz zbliża ludzi.

Poruszyło Cię?

Wirtualne cappucino

Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino.
Z przyjemnością dam się zaprosić.

Nie przegap kolejnych wpisów!

Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!