Co to były za emocje! Nie wiem po której stronie większe, po mojej czy u 10 letniej Poli, która bierze udział w moich badaniach.
„Był to mój pierwszy masaż w życiu i okazał się fantastyczn, miły i relaksujący. Pokonałam swój strach i wstyd przed rozebraniem się i na drugim masażu chyba będę się mniej wstydzić” – napisała Pola i przypieczętowała słowa serduszkami.
Dziś spotkałyśmy się drugi raz, a nad wypełnioną kartą pacjentki, pochyliliśmy się z podziwem pies, kot i ja. Jednorożca dostałam od niej w prezencie (To już trzeci w tym tygodniu rogaty kumpel ;-))
Kurde, rusza mnie, kiedy w tak małym ciałku, czuję tak duże napięcia. Kiedy czytam tą dziecięcą ręką napisane „marzę o tym, aby zmniejszył się bol szyi, aby mniej bolały plecy i rzadziej głowa” to coś się we mnie w sercu przemieszcza, a ja chciałabym mieć naprawdę super-moce. Marzenie częściowo udało spełnić po pierwszym masażu bo jej si „plecak nosiło tak lekko i wygodnie”, ale główny proble, z którym przyszła, jeszcze nie drgnął.
Na szczęście udało się zbudować zaufanie i pacjentka pozwoliła mi na dużo więcej. Wróciła do domu bardzo zmęczona i z zadaniami do wykonania na następną sesję. Dziś szły prądy przez ciałko równo, więc mam dużo optymizmu w sobie, że idziemy w dobrą stronę.
I koniec na razie, bo wzrusz jest duży i chcę go jeszcze potrzymać w sobie.