Wiosna i jesień 2024 rok.
6 edycji kursów lomi lomi, zarówno nauka od podstaw jak i poszerzająca wiedzę dla lomi praktyków.
Prawie 60 osobom przekazałam wiedzę najlepiej jak umiem i podzieliłam się całym 15 letnim doświadczeniem masażowym.
10 kg kawy w ziarnach wzmacniało nas w przerwach między wyzwaniami masowania.
Ten rok to także całkowicie nowy sposób uczenia i przekazywania wiedzy o masażu lomi, poszerzony o doświadczenia mojej pracy z osobami naprawdę ciężko chorującymi, niesamodzielnymi, często bez kontaktu logicznego. To rok w którym rozwinęłam się jako masażystka i w którym zapragnęłam uczyć się sama dalej. Oficjalnie zostałam studentką kierunku podyplomowego na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu. To rok, w którym moje doświadczenie było nie raz kwestionowane, musiałam pokonać kilka kompleksów, postawić mocno granice, zmienić zdanie o tych, których szanowałam. To rok w którym poczułam, że znowu sięgam dna i choć jest mi trudno, nie odcinam się od tych wszystkich uczyć jakie mnie dotykają. To rok, kiedy urlop nie służył regeneracji tylko mocnemu tąpnięciu psychicznemu, kiedy dobro i prawda nie zwyciężały, a sukces na który pracowałam długo, wybrzmiał smutkiem.
W sobotę zakończyłam rok szkoleń. Czuję zmęczenie, tęsknotę, smutek, ale też dumę, nadzieję i spełnienie. Wiem, że kolejne edycje w przyszłym roku, będą znowu bogatsze o moje nowe projekty, wyzwania i wiedzę jaką już zbieram.
Ostatnia grupa odważnych lomi kobiet, które przyjechały pogłębiać wiedzę nie tylko z techniki masażowej, ale też z wrażliwości i czucia ciała, utwierdziły mnie w przekonaniu, że masaż hawajski Lomi Lomi to potężne narzędzie, które zagląda ludziom nie tylko w ciała, ale dotyka serc. Kiedy na początku roku wymyśliłam sobie, że będę moich uczniów zabierać do domu seniora, myślałam, że to taki super pomysł. Byłam podekscytowana do czasu, kiedy nie zabrałam tam pierwszej grupy, bo chyba denerwowałam się bardziej niż kursanci. Potem były kolejne grupy, a wraz z ostatnią, tegoroczną ekipą, nabrałam absolutnej pewności, że to był jeden z lepszych pomysłów praktycznego uczenia empatii, a ona jest absolutnie niezbędna w pracy każdego, kto pracuje z ciałem drugiego człowieka.
W czwartek dziewczyny w domu seniora dały z siebie wszystko co miękkie, czułe, dobre, kreatywne. Zapamiętały wszystkie moje wskazówki, pod koniec dnia potrafiły bezbłędnie powiedzieć imiona masowanych osób, pokonały własne strachy, zobaczyły jak najsztywniejsze tkanki nabierają koloru, a obolałe oczy blasku. Wiem, jak głęboko to doświadczenie zmienia. Bycie cichym obserwatorem, ich pracy, to jedne z najbardziej leczących mnie samą chwil.
Tych 6 edycji kursów, pozwoliło mi też zgromadzić środki na część projektów, zarówno te już zrealizowane, jak i te, które dzieją się, ale nie mam czasu i siły jeszcze o nich pisać aktywnie. Leczę moje emocje powoli, ale moja praca pomaga i sprawia, że to wszystko ma sens. Mimo wszystko ma sens.
Dziękuję Wam za zaufanie, za wsparcie, za wyzwania i za te setki zadanych na kursach pytań. Dziękuję, że chcecie dotykać tego, co trudne, bolesne, poranione w człowieku. I dziękuję, że mogę Wam w tym chwilkę potowarzyszyć.
Do zobaczenia w lutym/marcu i wrześniu/październiku. Za tydzień pojawi się nowe okienko zapisów na kursy. Mocno zapraszam. Wszystkie piękne serca, które poznałam w tym roku, wspieram i z każdego osobno jestem dumna. Bo to Wasza odwaga zmienia świat!