Mięśnie są jak gigantyczne albumy ze zdjęciami. Ciało pamięta tysiące wydarzeń. Emocja za emocją. Stres. Radość. Smutek. Przyjemność. Podczas masażu można dokopać się do starych, pożółkłych fotografii, do spraw zapomnianych, a jednak głęboko zapisanych w historii życia. Ciało jak polaroid wyrzuca z ciebie klatka za klatką wszystko to, przed czym tak często odwracasz wzrok obiecując sobie, że zajmiesz się tym później. Tak mija później, za później, aż zapomnienie drapie bólem, sztywnością, niemocą, ciężarem.

Jestem zwolenniczką niekumulowania napięć. Jeśli coś mnie „zaburzy” danego dnia, robię sesję automasażu, chciałabym być jak mój pies, który od razu strzepuje z siebie stres. Chcę mieć dostęp do wspomnień wspierających, uśmiechających i zmiękczających serce. One też są w naszych mięśniach, ale często przygniatają je albumy pełne fotografii zranień.

Lomi Lomi Nui zdejmuje z ciała warstwy ciężaru, a uwolniony, głęboki oddech oczyszcza przykurzoną radość. I wtedy sobie przypominasz o tym, że masz, tyle w życiu masz, że to smakuje, pachnie, mieni się kolorami.

Słuchaj podcastu na ulubionej platformie

Kawula masaż Lomi Lomi

Nazywam się Kawula.
Agnieszka Kawula...

Wierzę, że empatyczny dotyk i masaż, budzi do życia oraz zbliża ludzi.

Poruszyło Cię?

Wirtualne cappucino

Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino.
Z przyjemnością dam się zaprosić.

Nie przegap kolejnych wpisów!

Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!