Chyba nie będę już tyle masować – powiedziałam jeszcze w zeszłym roku. Będę więcej uczyła i prowadziła szkolenia online. Może całkiem przestanę masować?
Pół roku później…Uczę w cholerę dużo, nagrywam webinary, masuję jeszcze więcej bo wymyśliłam sobie badanie naukowe i zastanawiam się co poszło nie tak? z dnia na dzień kupiłam nowy stół do masażu, takie Porshe wśród stołów, odkryłam w sobie nowe pokłady ciekawości i chęci masowania i z sentymentem żegnam stary stół.
Był ze mną 14 lat. Zabrałam go z mojego kursu masażu i od tamtej pory był świadkiem mojej drogi. Lat wątpliwości, upartość, bólu, kilku przeprowadzek, moich ataków paniki i rozwodu oraz nadziei, że dobre przyjdzie.Masowałam na nim w tanich, obskurnych motelach, w spa, w salonach fryzjerskich, w kawalerce, w użyczonych mieszkaniach, za granicą i na świeżym powietrzu. Był moim żywicielem. Zawsze rozstawiony gotowy do pracy. Przyjął tysiące ludzkich historii. Najwierniejszy świadek mojej zmiany… zdecydowanie więcej niż przedmiot.Jeszcze trochę pomasuję, ale czas ruszyć dalej. Z odwagą i poczuciem, że stół stacjonarny, taki stabilny o wadze 65 kg to jednak symbol tego, że tu jest moje miejsce, tu chcę być i tu dam radę, choć czasem wydaje mi się, że jednak nie dam rady…