A wiecie, że jestem lomi babcią? I to wielokrotną, ale pierwszy raz miałam okazję poznać lomi wnuczka. Mikołaj przyjechał tydzień temu na dwa dni pracy indywidualnej. Potrzebował odrobiny zachęty, ciut szlifu technicznego i dawki kawulowych kolorów i… Poleciał! Kraków i okolice zyskał dobrego lomi człowieka.
Tematem przewodnim spotkania doszkalającego były… uwaga… cycki! Całkiem naturalna i normalna sprawa. Chłopaki masażyści wstydzą się trochę klientek, a dziewczyny masażystki klientów. Normalka. Do przepracowania, przemasowania, nabrania odwagi. Wstyd szybko mija, a cycki i pozostałe części intymne pozostają nietknięte, że się tak wyrażę.
Ech, wiele jest „dziwnych” spraw wokół lomi lomi nui. Wokół dotyku i bliskości podczas masażu. I o tym wszystkim mówię na kursach u siebie i tych pełnych, i podczas doszkoleń kilkugodzinnych. No wiecie, takie trochę korepetycje z masażu.
Będę o tym opowiadała też na filmikach (no o piersiach, pośladkach, nagości, wstydzie, dotyku i sprawach, które są normalne, ludzkie, cielesne, ale jakoś w środowisku masażystów mało się o tym mówi głośno), jak tylko wrócę do całkowitej sprawności głosowej, bo niestety moje ostatnie życiowe decyzje wywołały we mnie tyle emocji, że mam tydzień resetu, bez głosu własnego, bez ludzi, no taką pustelnię mam). Za to w głowie od rana głośno i pomysły się pchają, więc na razie je zapisuję na kartce, żeby potem do Was gadać z większą mocą.