Lubię domowe jedzenie. Jakoś mam tak, że kiedy jem w mieście niekoniecznie dobrze się potem czuję. Lubię zapach smażonej cebulki, świeżo pokrojonej bazylii czy bulgoczącego curry. Lubię poszczególne etapy doprawiania dania i ten moment kiedy idealna kompozycja zostaje zaakceptowana przez moje kubki smakowe. Gotuję prosto. Czasem dość minimalistycznie. Lubię eksperymentować i dobierać przepisy pod moje podniebienie. W zasadzie nie mogę powiedzieć, że jestem w tym jakoś specjalnie dobra. Wystarczająco na moje potrzeby i gości, którzy czasem mnie nawiedzą. Ostatnio, jeden z moich gości stwierdził, że chyba założy bloga: „Czym ona mnie karmi?” A że pisać mu się nie chce to sprzedał pomysł Kawuli 😉 Zaczęłam więc zapisywać te wszystkie smaki, bo często brakuje mi już weny w kuchni i jakieś zniechęcenie łapie. To sobie uwieczniam i będę miała na czarną godzinę w razie totalnej pustki „co na obiad”. Ale zanim konkrety to może coś na deser?
Najbardziej lubię piec moje popisowe ciasteczka orkiszowe (przepis niebawem bo wiem ulu z Was czeka na nie ;-)) i gofry. Ich zdjęcia zawsze budzą na Facebooku spore zainteresowanie, pobudzenie ślinianek.
Pamiętam jak moja babcia robiła serduszkowe gofry każdego lata, kiedy przyjeżdżałam na wakacje. I teraz sama mam gofrownicę właśnie taką serduszkową i za każdym pieczeniem znowu staję się tą małą Agnieszką, niecierpliwie kręcącą się po kuchni w oczekiwaniu na pierwszego gofra i ten smak… Niezwykły, bo przyprawiany babciną miłością…
Przepis podaję zatem, prosty, bardzo, bo lubię prostotę. Wszystko w dość dużym przybliżeniu, bo u mnie działa zasada „na oko”.
– 2 jajka (od szczęśliwej kury)
– płaska łyżeczka proszku do pieczenia
– ¾ szklanki cukru brązowego (lub pół szklanki)
– szklanka mleka (używam bez laktozy)
– 2 szklanki mąki orkiszowej ( a potem dodawać do uzyskania konsystencji gęstej śmietany)
– 2 łyżki masła (roztopić)
– mnóstwo miłości
Składniki zmiksować i chochlą nakładać na gofrownicę. Studzić na kratce do pieczenia. Podawać z czym się lubi najbardziej. Sugeruję połączenie swojskiej roboty dżemu z czarnej porzeczki lub jagód i gęstego mleka kokosowego. To jest boskie…
Gofry warto spożywać w dobrym towarzystwie. Celebrować, mlaskać, oblizywać usta, i nic a nic nie mieć wyrzutów sumienia, że się popełnia taką rozpustę. Kawula popełnia gofry z filiżanką cappuccino… Wiadomo 😉
Gofry od serca

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się z innymi!
Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino. Z przyjemnością dam się zaprosić.
Nazywam się Kawula.
Agnieszka Kawula
Jestem jak Bond, James Bond. Moje super moce to hawajski masaż Lomi Fizjo oraz automasaż. Jestem dziewczyną z YouTube’a. Ciągną do mnie jednorożce i kocham cappuccino. Mam najfajniejszego psa terapeutę!


Nie przegap kolejnych wpisów!
Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!
Może Cię również zainteresować
„Gdybym znalazła taki masaż 50 lat temu, może nie spotkałoby mnie tyle problemów zdrowotnych po drodze” – przyznała 75 letnia pani Basia. „Słyszałam o tym masażu, ale jestem wierząca i bałam się wcześniej skorzystać” –...
Dlaczego witam Was dziś zdjęciami z mojej klatki schodowej spod poręczy? Już wyjaśniam. Przez ponad 13 lat praktyki Lomi Lomi nie umiałam o tym masażu opowiedzieć. Wszystkie słowa, które znajdowałam były pełne uniesienia, natchnienia i...
Kiedy tydzień temu zadzwonił do mnie mężczyzna i zapytał o termin na masaż, od razu odpowiedziałam „może uda się na koniec lutego”. Zanim padła odpowiedź: „ojej, ale nie da się nic zrobić?” usłyszałam ciszę pozbawioną...