Znaleźć się wśród ludzi, którym zależy, którzy mają w sercu specjalny pokój dla seniorów, którzy uczą się bo chcą poszerzać horyzonty, rozumieć, tworzyć, pomagać – to dla mnie absolutna frajda. Weekend spędziłam na pierwszym zjeździe studiów podyplomowych z „Geriatrii i Gerontologii z Elementami Opieki Paliatywnej” na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu. W życiu nie przypuszczałam, że tak się wzruszę na samym etapie przedstawiania się wszystkich uczestników. Ich motywacje poruszyły i sprawiły, że 20h nauki w dwa dni to była lekkość i przyjemność. Przyjemność sprawiało mi ręczne pisanie, reanimowanie starych odcisków na palcu i niezmazywalnoiść atramentu. Przyjemnością było wertowanie książek, które już jakiś czas temu kupiłam i odkrywanie, jak ożywcza jest nowa wiedza, jak dobrze czasem nie nadążać za prowadzącymi, którzy nadają z takim zaangażowaniem, że trudne staje się łatwiejsze. Przyjemnością było morsowanie o 7 rano przed zajęciami, które przygotowało moje ciało do kolejnego, intensywnego dnia. Przyjemnością było też, bardzo spontaniczne i kompletnie niespodziewane zapisanie się podczas dzisiejszego wykładu o nadciśnieniu i chorobach serca, na trzecie studia podyplomowe tym razem takie, które uzupełnią moją wiedzę psychologiczną w podejściu do pracy z seniorami.
Człowiek po 20h nauki może jest trochę niewyraźny i rozmazuje mu się wiedza, ale jest tak odżywiony, tak wzmocniony, tak zainspirowany, jakby spędził najbardziej terapeutyczne wakacje! Taka jest też moja intencja tych wszystkich studiów, jakie wybrałam, to nie tylko uzupełnienie i zgłębianie wiedzy na potrzeby zawodowe, to także bardzo osobisty i głęboki motyw terapeutyczny dla mnie. To oczyszczenie po ostatnich miesiącach trudnego czasu i leczenie ran. To przełamanie traumy szkolnej, to odważenie się, żeby mówić o swojej pasji szerzej, to mówienie na głos w grupie, to dzielenie się i przyjmowanie perspektywy oraz mądrości życiowej innych. Po tym weekendzie czuję, że jestem inna, a to dopiero przecież początek! Wiem, można iść po prostu na terapię, a nie od razu na studia, ale każdemu wedle potrzeb .
Zapowiadają się dobre, wrażliwe i mądre prawie dwa lata nauki. Gdzie ja upchnę te wszystkie projekty, które mi rosną jak ciasto drożdżowe pod miękką ściereczką? Po prostu je zrealizuję. Jeden po drugim.
Tymczasem jutro wolne rano morsowanie w ogrodzie, a potem kocyk, książka i ciasteczka maślane świeżo pieczone
.