Kiedy jedną z głównych, życiowych wartości, jakimi się w życiu kieruję jest odwaga, to chyba nie mam wyjścia. Kupuję zapas węgla na rozwolnienie i decyduję się brać udział w wydarzeniach, które kosztują mój układ nerwowy bardzo dużo.
Mam taką pracę, w której naprawdę robię to, co mi się podoba. A jeśli kiedykolwiek przestaje mi się podobać, robię coś nowego 😉. Masaż dale tyle możliwości eksplorowania życia, nudy nie ma.
Już w zeszłym roku obiecałam sobie, że wezmę udział w jakiejś konferencji jako prelegentka. Raz dałam radę. Zobaczymy, jak pójdzie teraz. Będę opowiadała o etycznych aspektach pracy masażysty. Im więcej masuję, tym mam więcej pytań. A odpowiedzi na niektóre z nich, bywają nieuchwytne. Przypomina to trochę próby wydobycia z pamięci jakiejś nazwy albo imienia aktora. Ale im bardziej się wysilasz, tym bardziej zapominasz. Opisanie tego, co się dzieje między człowiekiem masowanym, a masującym, bywa równie nieuchwytne. Jak etyka, filozofia czy wszechświat.
W niedzielę zastanawiałam się czy mam siłę przygotować dziesięciominutowe wystąpienie na temat, który kręci się po mojej głowie od stycznia. Dziś, między jednym masażem, a drugim podjęłam decyzję: idę w to. Kto nie próbuje, ten nie zbiera doświadczenia i nie ma zapasu węgla domu ;-). A konferencje to dobry trening, także odwagi.