Być na czyjejś mapie marzeń, to dziwne uczucie, ale zdarza mi się po raz kolejny. Danuta przyleciała na lomi kurs z Anglii, więc determinacji jej nie można odmówić 😊. Zamknęła firmę, w której się dusiła i poszła w masaż. Masowała rok, ale ciągle jej czegoś brakowało. Zrobiła nawet trzy różne kursy lomi lomi i nadal coś umykało. Aż trafiła na moje filmiki i podcast. Ta dziwna Kawula jej kliknęła.

Co tu się działo na tym kursie to wiemy tylko my. Danka stwierdziła, że nauczyła się całkiem nowego masażu, choć przecież ruchy były jej znane. Zaczęła rozumieć technikę. Dlaczego tak a nie inaczej masujemy, co dany ruch robi w ciele, jak masować, żeby praca była przyjemna i nie bolało w plecach. Przegadałyśmy godziny o tym, jak lomi lomi wpływa na człowieka, jakich słów używać i jak o tej formie pomocy mówić, żeby ktoś, kto na przykład jest praktykującym katolikiem nie musiał potem iść do spowiedzi 😉. (Serio, mamy potwierdzone takie historie!).

I Danucie klikało coraz bardziej. Na tyle, że też zrobi lomi badanie! Bo chce przyjmować ludzi, z bólami, bo już nie boi się więcej masować, bo zakochała się na maksa w tej robocie. Ależ ta kobieta wykorzystała to, co mówię na maksa!

W ciągu pięciu dni były zachwyty nad techniką: „nareszcie rozumiem czym jest ruch podstawowy, nigdy nikt mi go tak nie zrobił!”, „no nie wierzę, że kończę masaż i nic mnie nie boli”, zachwyty nad tym, co po masażu dzieje się w jej ciele: „jak można tyle sikać?”, „czy to możliwe, że mam mniej w pasie?”, „szok, moje żylaki się zmniejszyły”.

Główną atrakcją kursu był WC, do którego to Danka zaglądała jakby przeciekała, a i mnie się przytrafiło porządne sprzątanie jelit, po moim niewinnym: „czujesz jakie mam tu po lewej stronie napięcie na brzuchu? To teraz masuj”. No wymasowała 😉.

Obie zaliczyłyśmy: ból głowy, ja nieprzespaną nockę z powodu awarii mojego psa, pogodę prawie letnią i śniego-deszcz, zjazd fizyczny i wyżyny formy. A pomiędzy ratowałyśmy się dobrą rozmową, kawą, masażami oraz automasażem i tym, że nie musimy niczego udawać.

I pomyśleć, że pięć dni temu nie znałyśmy się wcale…

Komu Londyn na mapie życia jest po drodze, niech zawita do Moment 4 yourself – Danka Gosz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się z innymi!

Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino. Z przyjemnością dam się zaprosić.

Nazywam się Kawula.

Agnieszka Kawula

Jestem jak Bond, James Bond. Moje super moce to hawajski masaż Lomi Fizjo oraz automasaż. Jestem dziewczyną z YouTube’a. Ciągną do mnie jednorożce i kocham cappuccino. Mam najfajniejszego psa terapeutę!

Kawula wizytĘwka, serce
kolo

Nie przegap kolejnych wpisów!

Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie Polityka prywatności oraz Regulamin serwisu Google.
Twoje dane będą przetwarzane w celu wysyłki Ci newslettera, a ich administratorem będzie Agnieszka Kawula. Szczegóły: polityka prywatności.

Poruszyło Cię?

Napisz do mnie.

Może Cię również zainteresować

Renata przyszła do mnie na masaż pierwszy raz w lutym. W zasadzie to zapisała swojego męża, a że sama lubi masaże, to sobie nie pożałowała. Po sesji wycięło ich elegancko, padli na kanapie, a jak …

Lomi dla seniorów Read More »

Nagrywałam dziś kolejny odcinek podcastu Anatomia Dotyku. Opowiadam w nim o tym, o tym, że marzę, żeby móc oficjalnie powiedzieć, że w Pucku, na ulicy Kasztanowej 28 czynnie działa Instytut Badawczy Dotyku i Masażu Lomi …

Wstała i zatańczyła Read More »

Ewelina już w podstawówce robiła własne wizytówki, na których pisała, że jest masażystką! Jak zamarzyła, tak zrobiła! I teraz potrafi i w fizjoterapię i wymiata w lomi lomi. Na zajęciach przepytała mnie na wszystkie lomi …

Fizjo w sprawie lomi lomi Read More »

Scroll to Top