14 lat, tyle praktykuję terapeutyczny masaż Lomi Lomi. Błądziłam, stękałam, wątpiłam. Setki razy chciałam rzucić tę robotę w cholerę bo trudno, bo jak wyżyć z masażu, jak pozyskać nowych klientów, jak mówić o swojej pracy, jak nie bać się pracować więcej, jak na maksa wykorzystać technikę w służbie nie tylko ciału klienta, ale też swoim własnym, jak ciągle być nakręconym na lomi. Przez te wszystkie lata zostałam własnym coachem i terapeutą. Dotarłam do granicy swojego ciała, która okazała się, że wcale nie były granicą, a jedynie początkiem.

Praktykowanie lomi z roku na rok zmienia mnie coraz bardziej bo:

Lomi lomi to więcej niż masaż, to styl życia

Odkąd uczę lomi dokopałam się do kolejnych warstw tego, co ten masaż potrafi. Ale przede wszystkim skracam drogę moim uczniom, żeby nie musieli się męczyć tak jak ja z bólami własnego ciała. Podpowiadam jak sobie ułatwić życie jako lomi terapeuta. Dzięki temu oszczędzają sobie kilku miesięcy frustracji.

Szkoda kisić tę wiedzę tylko dla tych, którzy do mnie przyjeżdżają. Przecież mogę rozdać wirtualne siedmiomilowe buty, każdemu lomi praktykowi, który chciałby poznać kilka trików, dzięki którym praca przy stole będzie jeszcze przyjemniejsza, a tym samym ciało będzie mniej bolało.

Poza tym chętnie podzielę się technicznymi wskazówkami, które choć są tyni sprawami, mają ogromne znaczenie.