Olga Fijałkowska
Moja przygoda z masażem z boku może wydawać się dość kręta i nieoczywista. Dla mnie jest to połączony ze sobą proces, który korzenie ma już w dzieciństwie.Od zawsze marzyłam o drewnianej chatce w górach, nad jeziorem, w lesie – oazie relaksu, gdzie koiłabym wszystkich przeciążonych i zestresowanych.
Od zawsze byłam dzieckiem, które wolało brodzić w błocie bosymi stópkami, zrywać kwiatki na łące i wspinać się po drzewach.
Od zawsze byłam masowana (tym dobrym dotykiem) przez wszystkich, najczęściej przez babcię, którą teraz ja masuję.
Od zawsze szukałam i wędrowałam…Skończyłam psychopedagogikę kreatywności, gdzie mój mózg został poddany twórczej obróbce.
Potem wylądowałam na fizjoterapii, którą rzuciłam przed samym końcem studiów, mimo że ją lubiłam. Wtedy nie wiedziałam dlaczego. Teraz wiem, że dotyk zaczął kojarzyć mi się z bólem. Moje stanowisko, że masaż nie musi przynosić potu i łez, na studiach, było nie do przyjęcia.
Nie wiedziałam co dalej, wiec szłam w kierunku psychologi i pedagogiki. Poruszałam się alternatywnymi ścieżkami, aż moje kropki w głowie się połączyły.
Pomyślałam: teraz albo nigdy, odwróciłam swoje życie do góry nogami i postanowiłam wrócić na studia na AWF. Tak rozpoczęła się moja przygoda z relaksacją i jogą.Zrobiłam kurs masażu: poliwagalnego, lomi lomi nui i kobido.
Najpierw otulałam dotykiem przyjaciół i znajomych. Jak już poczułam się pewnie i doszło do mnie, że potrafię – powstał pomysł na Ciała BłogoStan. Narodził się on z miłości oraz pasji do masażu i relaksu.Jest to mała przestrzeń, wśród kwiatów (które kocham), zapachów (które uwielbiam). Bezpieczne, czułe miejsce, w którym czuć spokój.
Co prawda nie jest to chatka w górach, ale jest tam wszystko, co w takim miejscu chciałabym Ci dać.Zapraszam Cię do niej. Po prostu weź to – co do Ciebie przychodzi! Oddaj mi ciężar i pozwól się sobą zaopiekować Serdecznie,
Olga