Jeszcze nie minął miesiąc od skończenia kursu podstawowego lomi lomi fizjo, a ja nie mogę wyjść z podziwu. Jak to się stało, że cała dziesiątka zaczęła masować i to od razu? Niektórzy ostatniego dnia wracali do domu późno i jeszcze mieli siłę masować swoich bliskich.

Codziennie dostaję wiadomości, które udowodniają, że świat można uczynić odrobinę lżejszym, przyjemniejszym i wolniejszym od bólu. Wiek masującego nie ma znaczenia. Wiek masowanego także. Moja pierwsza w tym roku lomi grupa to pokazuje co chwilę. Wyszli z kursu naładowani wiedzą, umiejętnościami i wiarą w mądrość techniki lomi lomi. Cała dziesiątka działa. Masują bliskich, znajomych dalszych, pierwsze obce osoby. Remontują gabinety, chcą zmienić pracę, planują masować osoby chore, niektórzy zapowiedzieli, że zaangażują się w wolontariat masażowy.

Jestem z nas dumna. Z siebie, że taki kurs zaplanowałam i ułożyłam na nowo wszystko to, co wiem o lomi lomi. Z nich, że mimo początkowych obaw i strachów, zaufali mi i teraz odważają się coraz bardziej działać samodzielnie.

Od tego roku uczę inaczej niż przez wcześniejsze lata. Owszem, pewne elementy są niezmienne. Jednak dodaję do tego bogactwa masażowego wszystko to, czego mnie samej brakowało na drodze masażu przez wiele lat. Na zajęciach pojawiają się goście, którzy opowiadają o terapii lomi lomi, są też moi uczniowie z poprzednich kursów, są moi klienci, którzy na chwilę służą swoim ciałem do treningu techniki i wrażliwości. Są rozmowy o tym, jakie trudności mogą pojawić się, kiedy zaczynamy masować. Są omawiane „przypadki” i „jednostki chorobowe” oraz jak i komu masaż lomi lomi pomógł. Bo nie ważne, że masujesz dzień czy dziesięć lat. Kiedy poznasz technikę i ją rozumiesz oraz czujesz, wtedy wszystko jest tak, jak trzeba od samego początku. Potem to tylko praktyka, kolejno wymasowane osoby, nowe doznania i doświadczenie. Ale wszystko to, co najważniejsze, uczniowie poznają na kursie.

Takich wiadomości jak ta na zdjęciu mam kilkanaście. Oni naprawdę wymiatają choć kurs skończyli trzeciego marca! Dzięki lomi lomi są jeszcze bliżej ze swoimi rodzinami, czują, że mogą, że potrafią, że podołają, że chcą masować. Otrzymują od swoich klientów najpiękniejsze informacje zwrotne i emocjonują się, kiedy potwierdza się to, co usłyszeli na kursie.

Teraz czekam na drugą grupę odważnych. Ten kurs będzie inny niż poprzedni (i bardzo rodzinny, ale nie zdradzę jeszcze, dlaczego). A kolejny, jesienią, będzie się różnił od tego kwietniowego. Podczas żadnego nie podwórzy się dokładnie to samo. To doświadczenie zarówno uniwersalne (nauka techniki), jak i indywidualnie-grupowo, bo pojawią się nowi goście i nowe niespodzianki jakie przygotowałam.

Na tej edycji będzie gość, który zostanie z nami przez całe pięć dni. Zaprosiłam doświadczoną terapeutkę, moją uczennicę i początkującą nauczycielkę lomi lomi. Ala ma energii za dwie Kawule i będzie wsparciem oraz turbodoładowaniem kursowym. Będzie także moimi zapasowymi rękoma i nogami. Więc każdy uczestnik skorzysta na maksa i ze mnie, i z Ali 😉.

Na turnus kwietniowy 22-24 kwietnia zostały jeszcze dwa miejsca (możliwe jest też dołączenie jeszcze dwóch nadprogramowych uczestników 😊) . Zapisałabym się 😊

Słuchaj podcastu na ulubionej platformie

Kawula masaż Lomi Lomi

Nazywam się Kawula.
Agnieszka Kawula...

Wierzę, że empatyczny dotyk i masaż, budzi do życia oraz zbliża ludzi.

Poruszyło Cię?

Wirtualne cappucino

Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino.
Z przyjemnością dam się zaprosić.

Nie przegap kolejnych wpisów!

Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!