Alicja Rospond, z wykształcenia architekt jest jednym z czołowych radiestetów i propagatorów medycyny naturalnej w Polsce. Jest znana z wielu inicjatyw w dziedzinie radiestezji. Stworzyła neutralizator szkodliwych zadrażnień geopatycznych wykorzystując promieniowanie kamieni naturalnych oraz jej osiągnięciem są wahadła z kamieni półszlachetnych. Autorka książek „Jak pomóc sobie i swoim bliskim. Radiestezja terapeutyczna-podręcznik”, „Uzdrawiająca moc wahadeł z kamieni”. Założyła w 1996 roku w Gdańsku Ośrodek Radiestezji Terapeutycznej – „ALMARO”.
Agnieszka Kawula: Pamięta pani kiedy po raz pierwszy trzymała w ręku różdżkę?
Alicja Rospond: – Tego nie sposób zapomnieć! To było w 1978 roku. Wyjechałam do Nigerii jako młody architekt, projektowałam tam szpitale. Zapytałam kierownika budowy, była nim kobieta, jak zamierzają podłączyć wodę do szpitala. Okazało się, że będą ją dowozić ponieważ w pobliżu nie ma żadnej studni ani dostępu do wody. Zapytałam dlaczego nie mogą wykopać studni? Tu robiono 14 odwiertów, nawet do 200m i wody nie było tak nie ma. A różdżkarz był? – dopytywałam się? Nawet nie wiedzieli kto to jest, a ja nie zdawałam sobie sprawy z tego, co powiedziałam. I tak wplątałam się w akcję sprowadzenia do Afryki polskiego różdżkarza.

Miała Pani wcześniej kontakt z jakimś różdżkarzem?
– Ależ skąd! Sama wyobrażałam sobie, że różdżkarz jest jakimś wiejskim chłopem, w chodakach i z różdżką leszczynową chodzi i szuka wody. Jakież było moje zdumienie kiedy po kilku tygodniach poszukiwań trafiłam nie na wiejskiego chłopa, a na magistra inżyniera Jana Łuczaka z Poznania. Przedstawiłam mu sprawę, a on zażyczył sobie mapy sztabowe terenu, na którym postawiono szpital. Zdobyliśmy je. Po pewnym czasie razem z murzynką pojechałyśmy osobiście do Poznania do pana Jana. Zaprosił nas do mieszkania. Bardzo się zdziwiłam kiedy zobaczyłam, że jego tapczan stoi na środku pokoju i w dodatku krzywo. Popatrzyłam na ściany, sufit i pomyślałam, że odsunął go bo będzie malowanie. A on popatrzył na mnie przenikliwie i powiedział: – Panienko, nie malowanie, ten tapczan tak stoi bo tu są żyły wodne. Wtedy to po raz pierwszy usłyszałam o żyłach wodnych.
Jak skończyła się sprawa afrykańskiej studni?
– Trochę to wszystko trwało. Pan Jan zgodził się wyjechać do Afryki, ale nie chciał jechać sam. Powiedział, że potrzebuje jeszcze jednej osoby, żeby na miejscu potwierdziła słuszność jego wyboru i go sprawdzi. W pewnym momencie wyjął swoją różdżkę i przeszedł się kawałek, różdżka mu się wygięła i wskazał w ten sposób żyłę wodną w swoim mieszkaniu. Murzynka z ciekawości chwyciła narzędzie, ale jej się nie wygięła. Ja nieśmiało też spróbowałam i jakież było nasze zdziwienie, kiedy mną zaczęło trząść tak mocno, że różdżka mi wypadła. No to pan Jan powiedział: – Jadę, a pani mnie sprawdzi.
Przygoda w Afryce skończyła się sukcesem. Studnia została bezbłędnie wyznaczona. Wielu wtedy przybyło żeby zobaczyć białego czarownika, który obdarował ich ziemię wodą dobrą do picia. Okazało się, że woda była już na 37 metrach.I tak się zaczęła moja przygoda z radiestezją. Dziś na swoim koncie mam 79 wyznaczonych studni, potrafię je wyznaczyć nawet na mapach.
Co pani zafascynowało najbardziej w pracy z kamieniami, różdżkarstwie?
-Najbardziej to, że można pomóc komuś kto ma za sobą wiele bezowocnych wizyt u lekarzy i na efekty nie trzeba długo czekać. Ciągle dostaję podziękowania od dorosłych i dzieci, a gdyby zwierzęta potrafiły pisać pewnie też bym dostawała i od nich. Trafiają do mnie pary, które od kilkunastu lat starają się o dzieci nic. Kilka wizyt u mnie wystarcza i nagle pojawia się na świecie upragniony owoc miłości. Mam w tej chwili 63 dzieci urodzonych. To ogromna radość!
Co jest pani podstawowym narzędziem pracy?
-Dzisiejsza radiestezja bazuje na pracach i odkryciach kilku radiestetów na świecie, którzy posiedli ogromną wiedzę radiestezyjną, mają także znakomite zdolności i predyspozycje. W radiestezji terapeutycznej podstawowym sprzętem jest wahadło, chociaż niektórzy stosują też różdżki. By stosować wahadło trzeba znać interpretację konkretnych ruchów wahadła czyli wiedzieć, co one oznaczają.
Skąd pani zdobyła wiedzę na temat wahadeł? Wiedza ezoteryczna nie była tak powszechna jak dziś.
– Pewnie się pani zdziwi kiedy powiem, że pracy wahadłami nauczył mnie ksiądz z Parafii Świętego Wojciecha w Tychach. To była ciekawa historia. Wróciłam z Nigerii z mężem. Krótko po powrocie coś bolało go w brzuchu z lewej strony. Trafił do szpitala chorób tropikalnych w Redłowie. Po trzech tygodniach lekarze zdecydowali, że mąż musi się poddać operacji, wyniki badań nie były najciekawsze. Zaczęłam wtedy poszukiwania alternatywnego leczenia i tak dowiedziałam się o księdzu, który w Tychach leczy wahadłami. Pomyśleliśmy, że nie zaszkodzi spróbować. Kiedy zadzwoniłam okazało się, że tak może przyjąć męża, ale dopiero za pół roku, tylu ma pacjentów. A operacja była wyznaczona na za trzy miesiące.
Domyślam się, że ktoś przybył z pomocą?
– Poratowała mnie siostrzenica, która poprzez swoich przyjaciół załatwiła nam wizytę. Ksiądz kazał nam przyjść bardzo wcześnie rano, przed wszystkimi pacjentami. Poszliśmy. Ksiądz wyjął wahadła, kartkę na której miał spisane je wszystkie i zaczął kręcić nimi nad mężem. Po zabiegu kazał nam przyjść późnym wieczorem po mszy, po wszystkich pacjentach. My o godzinie 23 mieliśmy pociąg powrotny, bałam się, że nie zdążymy. Żeby usprawnić zabieg, sprawdzałam jakie wahadło ma być w następnej kolejności użyte i mu podaję. Nagle dzwoni telefon, ksiądz zaczyna dość długą rozmowę. No to ja nie czekałam długo i nie do końca wiedząc co robię, wyciągałam zgodnie z listą kolejne wahadła i kręciłam nimi nad mężem tak jak mnie się wydawało. Potem ksiądz przyszedł i brał po kolei wahadła i zamiast 84 obrotów robił tylko 14. Popatrzył na mnie zdziwiony, kazał wziąć do ręki wahadło i pokręcić. Po chwili powiedział: Dziewczyno ty możesz robić to co ja, bo masz dar boży.
A zdrowie męża poprawiło się?
– Po miesiącu mieliśmy pojechać do księdza na kolejną wizytę. Tak się zainteresowałam całą sprawą, że dowiedziałam się skąd zdobyć te wszystkie wahadła, kupiłam je. Szybko kupiłam wahadła i zaczęłam testować na mężu, kręciłam nad nim, kręciłam, ale nie wiedziałam tak do końca czy to, co robię jest dobre. Po miesiącu znowu jesteśmy u księdza, bierze po kolei wszystkie wahadła i każde jedno ani drgnie. Okazało się, że mąż jest zdrowy! I faktycznie tak było, kolejne badanie w szpitalu już nie wykazało żadnego stanu chorobowego, co wprawiło w osłupienie lekarzy. Nie chcieli uwierzyć, że nowe badania są tymi mojego męża! Teraz mam skrzynkę moich specjalnych wahadeł Józefa Baja z różnymi mikroelementami i jestem pogotowiem ratunkowym mojej rodziny.
Z tego co wiem to i weterynarzem pani bywa.
– Oczywiście. Jeździłam nawet do zwierząt, taksówki po mnie przyjeżdżały i jechałam. Wszystko robiłam za darmo. Wzięłam tylko pieniądze za konia bo jechałam tramwajem, więc tylko tyle co na bilet. Dostawałam zawsze jakiś drobiazg w prezencie. Dopiero jak zrobiłam papiery czeladnicze, założyłam swój gabinet i zaczęłam brać pieniądze jako zawodowiec. I dostaję kolejne podziękowania, jak choćby takie: „Dziękujemy za wyleczenie naszego żółwika, miał bakteryjne zapalenie przewodu pokarmowego, nie chciał jeść, pić, był ospały. Teraz nie możemy za nim nadążyć”.
Ma pani swoje ulubione wahadło?
– O tak, jest nim wahadło z kryształu górskiego, ono naprawdę żyje.
Jak pracować z wahadłem, czyli „jak to działa”?
– Człowiek, który pracuje wahadłem, odbiera sygnały płynące z podświadomości. Sygnały te powodują mimowolne drgania rąk przekładane na ruch wahadła. W radiestezji najważniejsze jest ustalenie, już od pierwszego ćwiczenia, swojej własnej konwencji. Należy umówić się z podświadomością, co będą oznaczały poszczególne ruchy wahadła i jak należy je interpretować. I tak za pomocną wahadła można określić przyciąganie i odpychanie między ludźmi, zwierzętami czy minerałami.
Widziałam już naprawdę dużo wahadeł, jest w czym wybierać.
– Tak, istnieje cała ich cała gama, za pomocą których można pozbyć się skutków przebywania w sferach zadrażnień geopatycznych. Istnieją wahadła, które niszczą drobnoustroje  naszym organizmie (szkodliwe bakterie, wirusy, grzyby czy pleśnie), wahadła, które zwiększają odporność organizmu, wskazują na ilość trucizn w naszym organizmie (w tym metali ciężkich), wahadła wskazujące i uzupełniające pierwiastki, wysyłające na polecenie mentalne lecznicze wibracje, wahadła oddziałujące korzystnie na sferę psychiczną człowieka oraz wahadła do prowadzenia prac badawczych. Przed użyciem należy każde wahadło uderzyć lekko o jakiś przedmiot celem rozładowania. Warto też pamiętać, że stosowanie wahadła nie może nigdy zastąpić konsultacji lekarskiej i klasycznej metody leczenie. Stanowi ono zawsze jedynie działanie pomocnicze, uzupełniające oraz wzmacniające skuteczność terapii medycznej.
A jak to jest z tym źle ustawionym łóżkiem? Naprawdę ma to tak duże znaczenie dla naszego zdrowia?
– Do mojego gabinetu trafiają ludzie prosząc o pomoc po wyczerpaniu wszelkich możliwości medycyny konwencjonalnej. Wystarczy kilkuminutowa rozmowa, sprawdzenie wahadłem, jak promieniuje dana osoba, by stwierdzić, że śpi lub siedzi w pracy na cieku wodnym. W wielu przypadkach wystarczyło przestawić łóżko czy krzesło, by po paru wizytach u mnie stwierdzić całkowitą przemianą, powrót zdrowia i radości życia.
A co z promieniowaniem elektromagnetycznym? Faktycznie ma na nas taki duży wpływ?
– Ono nas wręcz „zabija”. Z każdej strony płynie do nas promieniowanie z odbiorników radiowych, telewizyjnych, komputerów, zegarków elektronicznych itd. Często jestem zapraszana do biur, gdzie sprzętów jest naprawdę dużo, a pracownicy czują pogorszenie stanu zdrowia czy skarżą się na częste bóle głowy. Bywa, że nie można przestawić biurek czy krzeseł. Wtedy do akcji wkracza mój neutralizator radiestezyjny z naturalnych kamieni. Ta skromna płytka z czterema kamykami wyciszyła cieki i sprawia, że bóle głowy w pracy odchodzą do przeszłości. Promieniowanie pasów geopatycznych w tym cieków jest bardzo szkodliwe dla wszystkich żywych organizmów: roślin, zwierząt (wyjątkiem jest kot) i ludzi. Przebywanie w zasięgu tego promieniowania może powodować różne dolegliwości: zmęczenie, bóle głowy, zły sen, nerwice. Po dłuższym czasie mogą wystąpić bóle kręgosłupa, reumatyzm, astmy oskrzelowe, u dzieci alergie, białaczki, a nawet choroby nowotworowe. Neutralizator z naturalnych kamieni promieniujący bielą wycisza w 100% szkodliwe promieniowania w domu, biurze czy samochodzie.
Różne cudeńka tu u pani. Widzę, że na wszystko są osobne patenty i atesty. Skąd pani czerpie inspiracje?
– Pomysły na wszystkie moje patenty są wyśnione. Nocą mam sen, a rano ze szczegółami go pamiętam i wiem co i jak mam zaprojektować.
Jak długo zajmuje się pani radiestezją?
– Już 30 lat… Mam dużo wyszkolonych młodych radiestetów, przychodzą na moje kursy nawet lekarze, co mnie bardzo cieszy. Dzięki temu lekarz poznaje człowieka i jego energię, a na akademii medycznej poznaje ciało fizyczne, a potem potrafi całą wiedzę połączyć i pomóc danej osobie. Tak naprawdę leczenie powinno być aktem osobistym, a lekarze i terapeuci medycyny naturalnej powinni pracować razem. Tylko razem możemy osiągnąć niewyobrażalny stopień opieki nad pacjentem. Chciałabym bardzo żeby lekarze zaczęli postrzegać pola energetyczne. Niektórzy z nich już korzystają z pomocy terapeutów, chociaż robią to nieoficjalnie. Należałoby wyjść z ukrycia i pracować wspólnie.

*Żaden z zamieszczanych wywiadów nie jest tekstem opłaconym ani pisanym na zamówienie. Materiał jest sponsorowany przez samo życie i autorka tekstu czerpie z niego korzyści jedyne duchowo-towarzyskie.

Słuchaj podcastu na ulubionej platformie

Kawula masaż Lomi Lomi

Nazywam się Kawula.
Agnieszka Kawula...

Wierzę, że empatyczny dotyk i masaż, budzi do życia oraz zbliża ludzi.

Poruszyło Cię?

Wirtualne cappucino

Jeśli treści, którymi się dzielę, są dla Ciebie ważne lub inspirujące, możesz zabrać mnie na wirtualne cappuccino.
Z przyjemnością dam się zaprosić.

Nie przegap kolejnych wpisów!

Zapisz się na mój newsletter i bądź na bieżąco!